Liderem amerykańskiego zespołu ma być Greg Hancock, który wraz z kolegami liczy na osiągnięcie dobrego wyniku. - Realnym osiągnięciem, na którego dokonaniu bardzo nam zależy, jest awans do barażu. Wejście z półfinału do czwartkowego turnieju w Malilli byłoby wielkim krokiem dla przyszłości amerykańskiego speedwaya. Jeśli udałoby się nam zakwalifikować do czołowej szóstki, nie musielibyśmy za rok przebijać się przez kwalifikacje. Należy jednak pamiętać, że ten wielki dla nas krok będzie zarazem trudnym osiągnięciem - powiedział mistrz świata w wywiadzie udzielonym Expressowi Bydgoskiemu.
- Najważniejszą rzeczą dla Amerykanów jest możliwość reprezentacji własnego kraju. Każdy zawodnik ze Stanów Zjednoczonych, który przyjeżdża do Europy wie, że nie jesteśmy wielkim narodem jeśli chodzi o żużel, ale kiedy tylko kładzie na sercu gwiazdy i pasy, każdy z nich zdaje sobie sprawę jak wiele znaczy jazda dla swojego kraju. Czujemy się wtedy tak bardzo dumni i mamy w sobie wtedy tak wiele entuzjazmu. Prawdopodobnie wygląda to podobnie w każdym kraju, ale my jeżdżąc w Europie czujemy, że jedziemy dla naszego narodu, mimo iż nie mamy tu naszego zaplecza i grona kibiców z USA. Nie mamy tu naszych przyjaciół i rodzin jak inni. Dlatego też grono naszych mechaników, fanów tworzymy tutaj przez lata. To oni zastępują nam całe nasze zaplecze i to od nich otrzymujemy wsparcie. Za każdym razem z naszej jazdy czerpiemy radość, a kiedy cieszymy się jazdą, zdobywamy punkty. Kiedy zdobywamy punkty, osiągamy dobre rezultaty. Tak to właśnie działa - przyznał Amerykanin.
Źródło: Express Bydgoski