Nie liczyłem na awans - komentarze po półfinale Srebrnego Kasku w Opolu

W opolskim półfinale Srebrnego Kasku triumfował Przemysław Pawlicki, ale największą niespodzianką była szósta lokata 15-letniego Kacpra Woryny, który wystartował po raz trzeci w oficjalnych zawodach.

Szymon Woźniak (Polonia Bydgoszcz): Bardzo lubię tor w Opolu, mimo że poprzednie zawody - eliminacje do mistrzostw Europy - mi nie wyszły. Wtedy miałem małe problemy, teraz jest wszystko poukładane, tak jak powinno być. Mam nadzieję, że uda mi się utrzymać dobrą, stabilną formę. Dziękuję Julkowi, który wykonał świetną robotę. Po każdym biegu konsultowałem się z nim, żeby przewidzieć warunki torowe. Staraliśmy się wyprzedzać te zmieniające się czynniki. Fajnie nam się to dziś udawało. Nawet po wygranych wyścigach dokonywaliśmy zmian, żeby poprawiać szybkość motocykla.

Kacper Woryna (ROW Rybnik): Jestem bardzo zadowolony. To mój trzeci start w oficjalnych zawodach. Trenowałem w Opolu w poprzednim tygodniu we wtorek i to pomogło, bo wiedziałem, jak jechać. Dziś musiałem tylko znaleźć przełożenia, co udało się dość szybko. Biorąc pod uwagę silną obsadę, nie liczyłem na awans. Chcę pokazać się w turniejach młodzieżowych i być może przed następnym sezonem zainteresuje się mną jakiś klub z ekstraligi, choć na ten z Rybnika nie mogę narzekać.

Łukasz Bojarski (Kolejarz Opole): W turnieju zasadniczym mogło być dużo lepiej. W pierwszym biegu utraciłem prowadzenie, a w kolejnych dwóch nie łapałem się na szprycę. Silnik, na którym startowałem, nadaje się już chyba do remontu. Po zmianie motocykla wyglądało to dużo lepiej. Przed ostatnim wyścigiem wymieniłem dyszę i jechałem przed Piotrkiem Pawlickim, ale dałem się mu wyprzedzić. Wszedłem za szeroko w łuk, a Piotrek zastosował swój ulubiony manewr i ściął do krawężnika. Domyślałem się, że tak zrobi, jednak nie zdołałem go zablokować. W biegu dodatkowym pasowało już wszystko. Nawet nie czułem ataków Rafała Malczewskiego. Nie obracałem się, tylko jechałem swoje. Lubię rzeszowski tor i mam nadzieję, że uda mi się w finale wystartować.

Rafał Malczewski (Włókniarz Częstochowa): W 18. biegu nie kalkulowaliśmy, bo każdy z nas chciał się pokazać z dobrej strony. Przed zawodami na grzaniu motocykli rozsypał się mój najlepszy silnik i musiałem startować na rezerwowym. Dzisiaj odebrałem go od mechanika i nie wiedziałem, jak na nim jechać. Przez cały turniej kombinowaliśmy z ustawieniami i wyszło jak wyszło. Szkoda zera z czwartego biegu, bo miałbym szansę na bezpośredni awans. W wyścigu dodatkowym starałem się wyprzedzić Łukasza Bojarskiego, ale było to trudne, bo utworzyła się jedna ścieżka, a Łukasz zna ten tor i nie popełnił błędu. Gratuluję mu awansu.

Patryk Malitowski (Sparta Wrocław): Nie ma co ukrywać - przyjechałem po awans. Jednak w dwóch pierwszych wyścigach korzystałem ze złego motocykla. Przed kilkoma tygodniami Tyron Proctor testował tu ten silnik i radził sobie dobrze. Myślałem, że mi również będzie pasował, ale bardzo się na nim męczyłem. Na trzeci bieg wziąłem inny motor i od razu wygrałem. Postanowiłem nic nie zmieniać, lecz po polaniu nawierzchni przegrałem start i nie zdołałem dogonić Kacpra na dystansie. W wyścigu dodatkowym jechałem na starej oponie, więc było nieco loteryjne. Nawet dobrze, że nie zostałem rezerwowym, bo jeśli awansować, to tylko bezpośrednio.

Źródło artykułu: