Rosja triumfowała w grodzie nad Brdą głównie dzięki fenomenalnej postawie Emila Sajfutdinowa. Jednak Grigorij Łaguta zaprezentował się nieco słabiej, niż oczekiwano. - Szczerze mówiąc to miałem pewne problemy z torem, a właściwie z dopasowaniem się do niego. Wolę bowiem nawierzchnie przyczepniejsze, a tymczasem było twardo. Trochę nie wychodziły mi starty i na dystansie jakoś nie mogłem tego nadrobić. Dopiero na ostatni bieg udało się trafić z ustawieniami, ale z kolei wtedy na prostej wpakowałem się w płot i straciłem dwa punkty, a byłem tak blisko zwycięstwa - przyznał nieco rozżalony w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Zawodnik Dospelu Włókniarz Częstochowa przyznaje, że niebezpieczna sytuacja w jego ostatnim starcie była spowodowana przez nierówności na torze. - Była tam jakaś koleina, w którą niestety wpadłem. Ratując sytuację wyprostowałem motocykl, by nie upaść. Na szczęście nic się nie stało, ale tak jak powiedziałem, straciłem dwa cenne oczka. Mogliśmy już po tym biegu zapewnić sobie końcowe zwycięstwo. A przez to musieliśmy do ostatnich chwil drżeć o wynik.
Grigorij Łaguta wie, jak trudne będą zawody finałowe i jest pełen respektu dla swoich rywali. - Zapowiada się niezwykle ciężka przeprawa. Ale przecież wszystko jest możliwe. My ze swojej strony na pewno postaramy się o jak najlepszy wynik. Myślę, że każdy z nas chce dać radość Rosji, naszym kibicom, którzy bardzo w nas wierzą. Zobaczymy, z kim w ogóle zmierzymy się podczas finału. Wszystko rozstrzygnie się w poniedziałek i czwartek. Żadnego rywala nie można skreślać. Mocna jest Australia, na baraż do Danii wraca Nicki Pedersen, także obsada naprawdę ciekawa. Pozostaje nam pojechać tak, jak w Bydgoszczy i wtedy powinno być OK.
Sytuacja Włókniarza w polskiej lidze nie jest najlepsza. Ekipa z Częstochowy zamyka bowiem ligową tabelę. - Jest nam bardzo trudno. Brakuje chłopaków, którzy zdobywaliby regularnie sporą liczbę punktów. To chyba nasz największy mankament na tę chwilę. Będziemy robić wszystko, żeby się w tej lidze utrzymać, bardzo nam na tym zależy. Kluczowe będą spotkania na własnym torze, na którym nie możemy już przegrywać, bo potem tych oczek brakuje.
A lwi pazur to pokażecie medaliki w przyszłym roku w I lidze, jeżeli wogóle wystartujecie.
A roku bieżącym baty za batami, baty za batami, i spadek flahaha Czytaj całość