W Lesznie w 2009 roku Rosjanie byli bliscy wywalczenia brązowego medalu DPŚ. W finale przegrali jednak trzecie miejsce jednym punktem właśnie z reprezentacją Trzech Koron. Teraz w Szwecji zamierzają zdobyć historyczny krążek. - Myślę, że koledzy będą walczyć o jeden z medali. Na pewno będą chcieli osiągnąć sukces. Myślę, że jest on w tym roku w naszym zasięgu. Jestem przekonany, że w finale moi rodacy nie oddadzą żadnego punktu bez walki. - powiedział po półfinale DPŚ w Bydgoszczy Denis Gizatullin.
Zapytaliśmy Denisa Gizatullina, czy nie żałuje trochę, że zmieniono zasady DPŚ i nie startuje pięciu żużlowców. Wówczas "Giza" miałby szansę załapać się do kadry Olega Kurguskina. - Absolutnie nie żałuję. Nie czuję się na tyle pewnie i w tak dobrej formie, żeby dołożyć coś dobrego do tej drużyny. Być może udałoby się coś dorzucić, ale tak naprawdę nie wiem, czy nawet gdyby jechało pięciu zawodników, załapałbym się do tej piątki. Jadą najlepsi i niech tak zostanie. Jedzie czterech i aktualnie najsilniejszy skład Rosji to Emil Sajfutdinow, bracia Łagutowie i Roman Povazhny - uważa Gizatullin.
Rosja wydaje się być jednym z krajów, które skorzystały na zmianie regulaminowej i ograniczeniu liczebności ekip do czterech zawodników. - Nie zastanawiałem się, czy to dla nas lepiej. Zmieniono regulamin więc trzeba się do niego dostosować. Mamy czterech silnych zawodników. Rośnie też młodzież. Przecież Rosja jest mistrzem świata w juniorskim speedwayu. Jest więc z kogo wybierać - przypomina Gizatullin.