Obiecująco poczynający sobie żużlowiec nie prezentuje się w tegorocznym sezonie na polskich torach, ponieważ nikt nad Wisłą nie wykazywał zainteresowania jego osobą. - Nie dostałem żadnej oferty kontraktu w Polsce, ale nie ukrywam, że mam odpowiednią ilość czasu i sprzęt, aby móc ścigać się w waszym kraju. Jestem bardzo zainteresowany tym tematem i czekam na jakieś sygnały. Ciężko mi wypowiadać się odnośnie tego, która liga byłaby dla mnie odpowiednia, ale myślę, że dałbym sobie radę na zapleczu ekstraligi - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Kalle Katajisto.
Przez minione dwa sezony młody jeździec pochodzący z Finlandii z bardzo dobrej strony prezentował się w brytyjskiej Premier League, gdzie zdobywał punkty dla Edinburgh Monarchs. Obecnie priorytetowo traktuje jednak jazdę w Szwecji. - Po prostu chciałem coś zmienić i w związku z tym zrezygnowałem z występów w Wielkiej Brytanii. Takie rozwiązanie pozwala mi skoncentrować się na lidze szwedzkiej (Katajisto jest zawodnikiem Rospiggarny Hallstavik w Allsvenskan League - przyp.red.), a fajnie byłoby gdybym dodatkowo mógł jeździć w Polsce - przyznaje.
Zawodnik odniósł się również do kondycji speedwaya w jego ojczystym kraju. - Przede wszystkim jest niewielu żużlowców, choć poziom ligi poprawia się z każdym rokiem. Na sezon przypada zaledwie osiem meczów, a frekwencja mieści się w przedziale 250-700 osób na spotkanie - dodaje.
Problemem jest niewątpliwie sponsoring, na który Finowie mogą liczyć w niewielkim stopniu. - Nie posiadam zbyt wielu sponsorów, znalezienie osób chcących wesprzeć finansowo jest bardzo trudnym zadaniem. Żużel nie jest popularnym sportem w Finlandii, ale mam nadzieję, że to się zmieni i także powiększy się grono sponsorskie - kończy Katajisto.