Jakub Jamróg: Chcę zdobyć Srebrny Kask

Zespół Azotów Tauron Tarnów zwyciężył w V rundzie Ligi Juniorów grupy południowej, która odbyła się w Rzeszowie. Spora w tym zasługa Jakuba Jamroga.

Jakub Jamróg wywalczył 10 punktów w czterech startach podczas V rundy Ligi Juniorów. Jak sam zawodnik ocenia swoją postawę w stolicy Podkarpacia? - Nie było źle. Troszeczkę chciałem sobie pokombinować z ustawieniami, potrenować przed finałem Srebrnego Kasku, który odbędzie się właśnie w Rzeszowie. Cieszę się przede wszystkim z awansu drużyny do rundy finałowej. Mamy dzięki temu dodatkowe sześć turniejów.To ważne, żeby jeździć, trenować i móc rywalizować z innym zawodnikami. Ważne dla naszego rozwoju. Ogólnie jestem zadowolony z dzisiejszych zawodów, bo nie mam powodu, żeby tak nie było - wyjaśnia. - Sprzęt było dobrze dopasowany. Rotowałem ustawieniami w motocyklu, raz było lepiej, raz gorzej. Tor był dosyć dziurawy. Praktycznie była tylko jedna bezpieczna ścieżka, także starałem się nią jechać. Jak widać w Lidze Juniorów są doświadczeni juniorzy, każdy jakoś sobie radził, nie było niebezpiecznych upadków. Nie raz jest dobrze potrenować na takim torze, bo później łatwiej jest jechać na innych torach - dodaje.

Co zatem okazało się kluczem do sukcesu? - Trzymać gaz, jak to mówią. Trzeba jechać jak najlepiej, starać się wygrywać i tak było z nami. Walczyliśmy o każdy punkt - mówi Jakub Jamróg w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Jakub Jamróg
Jakub Jamróg


27 lipca w Rzeszowie odbędzie się finał Srebrnego Kasku, w którym wystąpi również młodzieżowiec tarnowian. Czy stawia sobie jakiś cel do osiągnięcia? - Oczekuję, że sprostam wyzwaniu i będę mógł wygrać i takie mam nastawienie. Podchodzę do każdych zawodów z myślą, żeby w nich wygrać, a nie na zasadzie, że jak będę w ósemce to też będzie fajnie i nic się nie stanie. Chcę zdobyć Srebrny Kask w tym roku - stwierdza.

W najbliższą niedzielę "Jaskółki" zmierzą się z kolejnym spotkaniu ligowym z drużyną toruńskich "Aniołów". Jaki może być scenariusz tego meczu? - Myślę, że Greg Hancock już się odbudował po upadku, pojechał bardzo dobre zawody w DPŚ. Podobnie jeśli chodzi o Janusza Kołodzieja, wierzę, że poradzi sobie z kontuzją palców i wróci do drużyny, bo jest nam bardzo potrzebny. Osobiście skupiam się na swoim zadaniu, aby pojechać jak najlepiej. Nikogo nie lekceważymy. Nie można chodzić jak paw, bo doświadczenie pokazuje, że nieraz junior może wygrać z Mistrzem Świata - kończy.

Źródło artykułu: