Odmienne nastroje Australijczyków

Jason Crump i Leigh Adams to jedyni reprezentanci Australii w cyklu Grand Prix. Jest ich tylko dwóch, ale co roku walczą o najwyższe lokaty. W sobotnim turnieju w Malilli obaj dostali się do finału, ale po zawodach humory mieli zupełnie odmienne.

W tym artykule dowiesz się o:

Leigh Adams, dla którego był to setny występ w turnieju Grand Prix, w biegu finałowym okazał się najlepszy. Zwycięstwo sprawiło, iż Leigh znów liczy się w walce o końcowe podium.

- To mój setny występ w Grand Prix i moje ósme zwycięstwo. Szwecja była dla mnie gościnna przez te wszystkie lata - wydaje się, że zawsze mi tu dobrze idzie. Zajęło mi trochę czasu pozbieranie się po tegorocznych wydarzeniach w Cardiff, ale teraz jestem tu w najlepszej formie i bardzo szczęśliwy. Mam wokół siebie dobrych ludzi, dzięki którym osiągnąłem to wszystko. Odjechanie stu turniejów Grand Prix to coś, co wymaga olbrzymiego wysiłku przez lata. W Malilli podgoniłem Nickiego Pedersena, ale też i całą czołówkę klasyfikacji cyklu, więc mogę powiedzieć, że był to bardzo udany wieczór - cieszy się Adams.

Z kolei Jason Crump zakończył turniej poza "pudłem", ale też - co najistotniejsze - za Nickim Pedersenem. Tym samym Australijczyk musi odłożyć odrabianie strat do prowadzącego w cyklu Duńczyka na kolejne rundy. Okazja była, bo chociaż Pedersen był trzeci, to wyraźnie nie był w Malilli w najwyższej formie.

- Po prostu mi nie wyszło. Miałem lepszy wyścig w półfinale, ale wydaje mi się, ze ogólnie to był jeden z tych dni, kiedy zwyczajnie nie możesz sprawić żeby wszystko działało tak jak chcesz. Jestem zawiedziony, zdecydowanie bardziej wolałbym zakończyć te zawody na podium niż tuż za nim - żali się "Crumpie".

Źródło artykułu: