- Zupełnie nie umiałem tutaj jechać. Co prawda w prawie wszystkich startach wyszedłem pierwszy, ale popełniałem niepotrzebne błędy. W pierwszym biegu postawiło mnie w szczycie łuku i przeszedł mnie Adam Strzelec. Później było gorzej, bo przywiozłem zero. W kolejnym wyścigu prowadziłem na 5:1 z Nickim Pedersenem, ale dałem się objechać na trasie, bo kompletnie nie wiedziałem jak jechać, którą ścieżką. Wiadomo, że gospodarze na tym torze są bardziej objeżdżeni. No cóż, trzeba trenować i zbierać cenne punkty. Głównie chyba w domu - powiedział w rozmowie ze SportoweFakty.pl Krystian Pieszczek.
Utalentowany gdańszczanin nie ma wielu doświadczeń związanych z zielonogórskim torem i stąd niepewna jazda w niedzielnym meczu. - Na pewno czegoś się nauczyłem i zdobyłem jakieś doświadczenie. To był mój dopiero drugi występ w Zielonej Górze. Wcześniej jechałem tu tylko jedne zawody i cóż mogę powiedzieć? Wyszło, jak wyszło - przyznał 17-latek.
Stelmet Falubaz na swoim terenie nie miał większych problemów z odniesieniem zwycięstwa nad waleczną, zwłaszcza do połowy spotkania, ekipą Lotosu Wybrzeże. - Nie powiedziałbym, żeby Falubaz wygrał całkiem bezproblemowo. Stawialiśmy jakiś tam opór, ale to było za mało. Przede wszystkim na pewno zabrakło moich punktów - zakończył młodzieżowiec.
Krystian Pieszczek licencję żużlową uzyskał w zeszłym roku, a już z powodzeniem ściga się w ENEA Ekstralidze. Były Indywidualny Mistrz Polski na mini żużlu legitymuje się średnią biegową na poziomie 1,260 i jest na dziewiątym miejscu w zestawieniu najskuteczniejszych juniorów najlepszej ligi świata.
Pieszczek: Nie wiedziałem jak jechać
Lotos Wybrzeże Gdańsk wysoko przegrał w Zielonej Górze ze Stelmet Falubazem. Słaby występ w tym meczu zaliczył bardzo utalentowany Krystian Pieszczek. 17-latek zdobył trzy punkty i bonusa.