Greg Hancock: Nie zawsze można wygrywać

Drużyna Azotów Tauronu Tarnów pokonała w ostatniej ligowej kolejce Unibax Trouń 50:40. Dziewięć punktów dla Jaskółek wywalczył Greg Hancock.

Drużyna Marka Cieślaka odniosła kolejne zwycięstwo na swoim torze. Jak do tej pory żadnemu rywalowi nie udało się wywieźć punktów z Mościc. Duża w tym zasługa Grega Hancocka, który podczas obecnych rozgrywek zdobył w Tarnowie 74 punkty i 4 bonusy. Amerykaninowi zdarza się jednak także konieczność uznania wyższości rywala. Tak było w meczu z Aniołami. - No cóż, początek miałem bardzo dobry, ale później nie było już tak dobrze. A co się stało? Po prostu wyprzedzili mnie (śmiech). Zostałem zamknięty w pierwszym łuku i nie miałem za bardzo możliwości przedarcia się do przodu. Walczyłem jak mogłem, ale z takimi przeciwnikami nie jest łatwo. W drużynie z Torunia nie brakuje świetnych zawodników - powiedział po meczu Greg Hancock.

"Herbie" zdobył w meczu z Unibaksem dziewięć punktów. Trzykrotnie zwyciężał i dwukrotnie przyjeżdżał na ostatnim miejscu, co rzadko się zdarza. - Tor zmieniał się przez cały wieczór. Trzeba przyznać, że jednak najgorszymi polami do startu były numery 3 i 4. To właśnie z nich miałem najwięcej problemów. Nie chcę się jednak w żaden sposób usprawiedliwiać. Nie zawsze można wygrywać, a zwłaszcza w tak ciężkim spotkaniu - dodał.

Pomimo dwóch biegów bez zdobyczy punktowych, Greg Hancock zwyciężył jedną z najważniejszych gonitw dnia. - Przez całe spotkanie dokonywaliśmy korekt w sprzęcie, aby jak najlepiej dopasować się do warunków torowych. W ostatnim starcie znaleźliśmy chyba coś, co można powiedzieć, że było idealne - zakończył.

Greg Hancock podczas meczu z Unibaksem
Greg Hancock podczas meczu z Unibaksem
Źródło artykułu: