W 14. biegu dnia jadący na drugiej pozycji Chris Holder nagle upadł na tor. Powtórki pokazały, że problem tkwił w sprzęcie, który momentalnie przestał jechać. Australijczyk z impetem uderzył klatką piersiową o kierownicę. Na torze pojawiła się karetka, jednak '"Kangur" do parku maszyn wrócił o własnych siłach, a na jego twarzy widniał grymas bólu. Holder nie wyjechał do swojego ostatniego startu.
Na szczęście okazało się, że obyło się bez złamań. Sam zainteresowany przekazał, że jest jedynie mocno potłuczony i nie chce ryzykować tego dnia kolejnego wyścigu. Pierwsze doniesienia mówią, że nie ma zagrożenia, aby w niedzielnym starciu Unibaksu Toruń w Bydgoszczy z tamtejszą Polonią, Holdera miało zabraknąć.