Uroki żużlowej Grand Prix Chorwacji

Organizacja Grand Prix nie tylko w metropoliach na dużych stadionach, mogących pomieścić po kilkadziesiąt tysięcy ludzi ma sens. Swoisty urok ma także kameralne GP Chorwacji na Stadionie Milenium.

W tym artykule dowiesz się o:

Żużel wśród pól kukurydzy i sadów z jabłkami - tak w największym skrócie można podsumować lokalizację Grand Prix Chorwacji w Gorican, a jeszcze konkretniej w miejscowości Donji Kraljevec, gdzie usytuowany jest Stadion Milenium, należący do rodziny Pavliców. - Lubię tutejszy klimat Grand Prix. Atmosfera jest piknikowa. Na parkingu przed stadionem można rozłożyć grilla i zjeść pieczone kiełbaski. Ma to swój urok - przyznaje kibic z Leszna spotkany w Gorican.

Polacy, choć tym razem w Gorican startował tylko jeden reprezentant Polski, stanowili w Chorwacji najliczniejszą grupę fanów na Stadionie Milenium. - Myślę, że zawody obejrzało na żywo jakieś pięć może pięć i pół tysiąca widzów - oceniła Mihaela Markusic z biura prasowego w Gorican. Większość stanowili Polacy, ale praktycznie każdy kraj reprezentowany na Grand Prix miał swoich kibiców. Mało tego, byli fani z Holandii, Austrii, Węgier i Czech.

Nowością na Grand Prix byli sympatycy żużla ze Słowacji, z Żarnowicy - rodzinnej miejscowości Martina Vaculika, którzy autokarami dotarli do Gorican. - Spodziewałem się kibiców, ale że przyjadą w takiej liczbie, to nie. Byli chyba najgłośniejszą grupą na stadionie. Czułem się wspaniale, mając takie wsparcie - podkreślał Martin Vaculik.

Gorican w 2010 roku dołączyło do grona aren żużlowej Grand Prix. Kameralny obiekt nigdy nie zgromadzi na trybunach tylu kibiców, co przykładowo polskie turnieje, czy Grand Prix w Cardiff. Frekwencja jednak nie była najgorsza, zważywszy na to, że w Gorzowie zawody obejrzało 10 tysięcy, a w Chorwacji o połowę mniej. Zresztą promocji w Chorwacji ten turniej nie miał praktycznie żadnej. W miejscowościach turystycznych tego kraju ciężko było o jakąkolwiek informację czy plakat o Grand Prix. Podobnie w stolicy kraju - Zagrzebiu. Jedynie w okolicach Gorican widniało kilka bilbordów z podobiznami żużlowców, a w okolicznych miejscowościach na słupach były wywieszone plakaty. Chorwaci na stadionie wcale nie stanowili większości. Zdecydowanie więcej było kibiców przyjezdnych niż miejscowych fanów.

Chorwacja w tym sezonie będzie jeszcze raz gościć dużą imprezą sportową. Pod koniec września odbędzie się tam Grand Prix Challenge. Obsada turnieju jest bardzo ciekawa. Gospodarze liczą, że tamtejszy matador żużlowych torów, Jurica Pavlic  na swoim domowym obiekcie, wywalczy awans do tego elitarnego grona. Chorwat awansując do finału w Gorican udowodnił, że stać go na skuteczne ściganie z najlepszymi na świecie. Chorwacja jest jeszcze nie do końca odkrytym lądem dla żużlowej Grand Prix. Międzynarodowe towarzystwo, które zjechało się do Gorican potwierdza, że położenie tej miejscowości na styku granic z Węgrami i Słowenią, sprzyja dotarciu na Stadion Milenium kibiców z różnych zakątków Europy i warto organizować tam kolejne turnieje, bo nie tylko Polacy ratują w Gorican frekwencję na Stadionie Milenium.

Źródło artykułu: