Marek Cieślak dla SportoweFakty.pl: Nie powiem zawodnikom żeby szli "w trupa"

Po rozbiciu Polonii Bydgoszcz 57:33 zespół "Jaskółek" jest coraz bliżej pierwszej lokaty po fazie zasadniczej EE. Menadżer tarnowian Marek Cieślak myślał jednak, że goście uzbierają więcej "oczek".

- Mówiąc nieskromnie obliczałem, że wygramy do trzydziestu sześciu. Pojechaliśmy lepiej mimo, że Martin Vaculik i Leon Madsen mieli słabsze występy. Z dobrej strony pokazali się jednak zarówno Kacper Gomólski jak i Kuba Jamróg więc te punkty zostały nadrobione - mówił.

Do zakończenia fazy zasadniczej ekipie z Małopolski pozostały jeszcze cztery mecze. Trzy na wyjeździe (Leszno, Częstochowa, Wrocław) oraz jeden u siebie (Zielona Góra). Zdaniem Cieślaka jego zespół nie musi w tym momencie już nic udowadniać bowiem przez całą rundę jechał na wysokim poziomie pewnie usadawiając się w fotelu lidera. Porażki trzeba jednak wkalkulować nawet na terenie ekip walczących o utrzymanie. - To jest żużel. W tej lidze wszystkie drużyny są groźne. A, że przez większość rundy zasadniczej punktów nie robiły to już ich problem. To nie jest tak, że są ostatnie mecze i my musimy teraz coś udowadniać. My już pokazaliśmy na co nas stać, jesteśmy cały czas na przodzie. Ja nie powiem zawodnikom żeby szli "w trupa", któryś z nich mi się "rozwali" i cały rok będzie można sobie włożyć w cztery litery. Jedziemy tam zawalczyć, wygrać. Uważam, że damy sobie radę. Bo to, że mamy świetną drużynę to nie ulega wątpliwości - oznajmia bez ogródek.

To co cieszy szkoleniowca reprezentacji Polski i Azotów Tauronu Tarnów to wreszcie wykrystalizowana podstawowa siódemka. Po kolejnych dobrych startach Kacpra Gomólskiego i Jakuba Jamroga droga do składu Dawidowi Lampartowi  wyraźnie się wydłużyła. - Takie jest życie - kwituje krótko w swoim stylu 62-letni trener.

Źródło artykułu: