Maciej Janowski dla SportoweFakty.pl: Leszczyński obiekt nie jest łatwy

Unia Leszno pokonała we wtorek w zaległym meczu EE zespół z Tarnowa 48:42. Po słabym początku, junior gości Maciej Janowski robił co mógł, by jego drużyna osiągnęła jak najkorzystniejszy rezultat.

Po trzech seriach na koncie "Magica" widniały zaledwie trzy "oczka". Jego jazda nie napawała tarnowskich kibiców optymizmem. 21-latek zupełnie nie radził sobie z leszczyńskim torem. Po kolejnych trzech indywidualny mistrz świata juniorów miał już jednak ich dziesięć więc ostatecznie mecz mógł zaliczyć do udanych. W czym tkwiła tak drastyczna metamorfoza?  - Były problemy z dopasowaniem. To mój błąd, nie mogliśmy znaleźć optymalnego przełożenia. Później parę rzeczy zmieniliśmy i było o niebo lepiej, co był widać po ostatnim wyścigu, w którym mogłem się wreszcie ścigać. Nie myślałem o tym, czy np. tor jest nieodpowiedni. Jechałem tak, aby wycisnąć z motocykla maksimum, a nie uważać na dziury. Szkoda tylko naszej minimalnej przegranej, bo naprawdę niewiele brakło. Leszczynianie byli jednak lepsi - komunikował Maciej Janowski.

O torze im. Alfreda Smoczyka zostało w tym sezonie wypowiedzianych już wiele niepochlebnych opinii. Zawodnicy otwarcie przyznawali, że jazda na nim jest bardzo trudna. - Był ciężki. Drużyny, które jeżdżą przeważnie na twardych, czy równych torach mają naprawdę duży problem. Nie jest to łatwy obiekt nawet z tego prostego względu, że gospodarze są tu niesamowicie szybcy. Robią tor jaki im odpowiada, inni muszą się dostosować. Nam w tym dniu czegoś brakowało i nie daliśmy rady - kontynuował wychowanek klubu z Wrocławia.

Niewykluczone, że ekipa "Jaskółek" będzie miała jeszcze jedną okazję do wizyty na "Smoku". Stanie się tak jeśli "Byki" wdrapią się na czwarte miejsce w tabeli, a podopieczni Marka Cieślaka utrzymają przodownictwo w Enea Ekstralidze przed fazą play off. Czy drużyna z Wielkopolski będzie wygodniejszym rywalem w półfinale niż np. Stal Gorzów, Stelmet Falubaz Zielona Góra, czy Unibax Toruń? -Nie możemy myśleć pod takim kątem. Musimy skupić się na sobie i do każdych zawodów podchodzić z chęcią wygrywania. Nie powinniśmy patrzeć z kim jedziemy, dla nas to wszystko jedno, czy będzie to Falubaz, Unibax czy Unia Leszno. Do każdego rywala podjedziemy jednakowo zmobilizowani - oznajmia.

Dwudziestego czwartego lipca podczas meczu w lidze angielskiej młodzieżowiec Azotów Tauron zanotował trzy bardzo groźne upadki. Z ich skutkami reprezentant Polski zmaga się do teraz. - Cały czas coś odczuwam. Najbardziej dokucza mi ból pleców. Jak mam chwilę przerwy to uda się je podleczyć jednak potem znów jest ciężko. Mogę jednak jeździć, ścigać się i wygrywać. Zabiegi pomagają więc nie jest to też jakiś wielki problem - kończy.

Źródło artykułu: