Po trzech seriach na koncie "Magica" widniały zaledwie trzy "oczka". Jego jazda nie napawała tarnowskich kibiców optymizmem. 21-latek zupełnie nie radził sobie z leszczyńskim torem. Po kolejnych trzech indywidualny mistrz świata juniorów miał już jednak ich dziesięć więc ostatecznie mecz mógł zaliczyć do udanych. W czym tkwiła tak drastyczna metamorfoza? - Były problemy z dopasowaniem. To mój błąd, nie mogliśmy znaleźć optymalnego przełożenia. Później parę rzeczy zmieniliśmy i było o niebo lepiej, co był widać po ostatnim wyścigu, w którym mogłem się wreszcie ścigać. Nie myślałem o tym, czy np. tor jest nieodpowiedni. Jechałem tak, aby wycisnąć z motocykla maksimum, a nie uważać na dziury. Szkoda tylko naszej minimalnej przegranej, bo naprawdę niewiele brakło. Leszczynianie byli jednak lepsi - komunikował Maciej Janowski.
O torze im. Alfreda Smoczyka zostało w tym sezonie wypowiedzianych już wiele niepochlebnych opinii. Zawodnicy otwarcie przyznawali, że jazda na nim jest bardzo trudna. - Był ciężki. Drużyny, które jeżdżą przeważnie na twardych, czy równych torach mają naprawdę duży problem. Nie jest to łatwy obiekt nawet z tego prostego względu, że gospodarze są tu niesamowicie szybcy. Robią tor jaki im odpowiada, inni muszą się dostosować. Nam w tym dniu czegoś brakowało i nie daliśmy rady - kontynuował wychowanek klubu z Wrocławia.
Niewykluczone, że ekipa "Jaskółek" będzie miała jeszcze jedną okazję do wizyty na "Smoku". Stanie się tak jeśli "Byki" wdrapią się na czwarte miejsce w tabeli, a podopieczni Marka Cieślaka utrzymają przodownictwo w Enea Ekstralidze przed fazą play off. Czy drużyna z Wielkopolski będzie wygodniejszym rywalem w półfinale niż np. Stal Gorzów, Stelmet Falubaz Zielona Góra, czy Unibax Toruń? -Nie możemy myśleć pod takim kątem. Musimy skupić się na sobie i do każdych zawodów podchodzić z chęcią wygrywania. Nie powinniśmy patrzeć z kim jedziemy, dla nas to wszystko jedno, czy będzie to Falubaz, Unibax czy Unia Leszno. Do każdego rywala podjedziemy jednakowo zmobilizowani - oznajmia.
Dwudziestego czwartego lipca podczas meczu w lidze angielskiej młodzieżowiec Azotów Tauron zanotował trzy bardzo groźne upadki. Z ich skutkami reprezentant Polski zmaga się do teraz. - Cały czas coś odczuwam. Najbardziej dokucza mi ból pleców. Jak mam chwilę przerwy to uda się je podleczyć jednak potem znów jest ciężko. Mogę jednak jeździć, ścigać się i wygrywać. Zabiegi pomagają więc nie jest to też jakiś wielki problem - kończy.
Maciej Janowski dla SportoweFakty.pl: Leszczyński obiekt nie jest łatwy
Unia Leszno pokonała we wtorek w zaległym meczu EE zespół z Tarnowa 48:42. Po słabym początku, junior gości Maciej Janowski robił co mógł, by jego drużyna osiągnęła jak najkorzystniejszy rezultat.
Źródło artykułu: