Martin Vaculik sensacyjnie zadebiutował w tegorocznym Grand Prix, wygrywając zawody w Gorzowie. Występ w Gorican, gdzie Słowak zdobył 8 punktów, też wstydu mu nie przyniósł. - Tak naprawdę udowodniłem tym startem, że zwycięstwo w Gorzowie nie było przypadkowe. Pewnie, że nie będę wygrywał w każdym turnieju, ale udowodniłem sam sobie, że potrafię ścigać się na równi z najlepszymi żużlowcami świata - powiedział dla SportoweFakty.pl Słowak.
Vaculik nie kryje, że szansa, jaka nadarzyła mu się na skutek kontuzji Jarosław Hampel spadła na niego jak grom z jasnego nieba. - Cały czas powtarzam, że ja w tym towarzystwie jeżdżę tylko na skutek nieszczęścia mojego kolegi, któremu życzę jak najszybszego powrotu do zdrowia. Do czasu, kiedy Jarek nie będzie zdolny do startu, postaram się jak najlepiej wykorzystywać szanse daną od losu. Jak tylko długo będę miał możliwość startu w Grand Prix, tak długo powalczę. Nie ukrywam, że bardzo spodobały mi się starty w tym towarzystwie. Już po dwóch pierwszych występach w Grand Prix, wiem, że chcę tutaj jeździć na stałe od przyszłego roku - potwierdza Słowak.
Martin Vaculik w dwóch rundach zdobył aż 28 punktów. Szans - nawet, gdyby startował do końca sezonu w miejsce Jarosława Hampela - na miejsce w czołowej ósemce raczej nie ma. Słowak może jednak dobrymi występami wywalczyć sobie stałą dziką kartę na sezon 2013. Vaculik ma także szanse na awans z Grand Prix Challenge, które pod koniec września odbędzie się w Gorican. - Nie chcę powiedzieć, że zawody Grand Prix Chorwacji potraktowałem jako trening przed Grand Prix Challenge, ale faktycznie potrenowałem sobie dobrze przed bardzo ważną imprezą. Chciałbym wywalczyć awans do przyszłorocznego cyklu, ale na razie skupiam się na tym, by w każdym turnieju Grand Prix pokazać się z jak najlepszej strony - kończy nasz rozmówca.