Tegoroczny sezon jest dla Jakuba Jamroga prawdziwym poligonem doświadczalnym. 21-latek często pojawia się w seniorskim składzie Jaskółek i z biegiem czasu zaczyna radzić sobie coraz lepiej. W poniedziałkowym spotkaniu w Częstochowie Jamróg okazał się cichym bohaterem tarnowskiej ekipy. Na wymagającym torze wywalczył sześć oczek z dwoma bonusami. Recepty na pokonanie młodego zawodnika z Tarnowa nie mogli znaleźć m.in. Rafał Szombierski i Daniel Nermark. - W innych meczach zawodziłem, a teraz potrafiłem pomóc kolegom, którzy mieli problemy. Cieszę się bardzo, że w końcu potrafiłem dobrze pojechać na wyjeździe. Zawsze mówiłem, że tor w Częstochowie mi odpowiada. Przed pierwszym biegiem była loteria, ale okazało się, że tor nie był w tak złym stanie. Szkoda w zasadzie tylko tego jednego wykluczenia, ale z sędzią wyjaśniliśmy całą sytuację. Mam nadzieję, że będę w stanie podtrzymać tak dobry wynik w kolejnych meczach - podkreśla wychowanek tarnowskiego klubu w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Rozegranie poniedziałkowego spotkania tak naprawdę długo wisiało na włosku. Po niedzielnych krótkich, ale obfitych opadach częstochowski tor znajdował się w fatalnym stanie i jeszcze w poniedziałek trwały gorączkowe prace, aby doprowadzić go do stanu używalności. Po godzinnym opóźnieniu i pieczołowitych pracach kosmetycznych nadzorowanych przez Marka Cieślaka, zawodnicy długo debatowali nad rozpoczęciem spotkania, ale w końcu wyjechali na tor. - Jak chodziliśmy po torze przed meczem, to wydawało się, że te zawody nie są do odjechania. Geometria tego toru jest jednak taka, że sprzyja jechać na troszeczkę cięższych torach. Myślę, że gdyby ten tor był troszeczkę twardszy, to oglądalibyśmy więcej walki. Każdy dbał o swoje kości i w pewnym momentach była jazda asekuracyjna. Nie było źle. Jestem w szoku, że w takich warunkach odjechaliśmy takie fajne zawody. Wszystko dobrze się skończyło. W niedzielę nie było mowy o czymkolwiek. Nawet motorów nie wypakowaliśmy. Fajnie, że wygraliśmy, bo dla nas to bardzo ważne. Chcemy utrzymać fotel lidera - zapewnia Jakub Jamróg.
Dorobek punktowy 21-latka mógłby być jeszcze bardziej okazalszy, gdyby nie niebezpieczna sytuacja w wyścigu jedenastym, której był sprawcą. Na pierwszym łuku Jamróg nie opanował motocykla i o mały włos, potrąciłby Grzegorza Zengotę, który musiał odpuścić i przymknąć gaz. Sędzia wykluczył tarnowianina z powtórki. Jak cała sytuacja wyglądała z perspektywy naszego rozmówcy? - Byłem pół koła z przodu i podniosło mnie. Sędzia argumentował swoją decyzję w taki sposób, że gdyby rywal nie stracił przez to pozycji, to nie byłoby wykluczenia. Wpadłem w dziurę i nie mogłem nic poradzić, bo straciłem panowanie nad motocyklem. Oczywiście, mogłem jechać na pół gazu, ale nie o to chodzi. Chciałem jechać z przodu. Taka była decyzja sędziego i muszę ją uszanować. Podobno są na to jakieś artykuły w regulaminie. Na całe szczęście nadrobiłem ta stratę w innych biegach - cieszy się młody zawodnik.
Kolejna wygrana przybliża Jaskółki do zajęcia pierwszego miejsca przed rundą play-off ENEA Ekstraligi. Podopieczni Marka Cieślaka mają jeszcze do rozegrania dwa spotkania, w tym hit ze Stelmetem Falubazem Zielona Góra. - Taki jest cel, aby zająć pierwsze miejsce. Wszyscy o tym mówimy, że nie chcemy żadnego meczu odpuszczać w żaden sposób. Dla nas to bardzo ważne, aby wystartować z pierwszego miejsca. Nie chcemy oszczędzać sił. Ostatnie dwa mecze nie będą dla nas spacerkiem, ale wierze, że osiągniemy zwycięstwa - kończy Jakub Jamróg.
wielu wróżyło koniec kariery a on na przekór wszystkich pokazuje am Czytaj całość