Martin Vaculik był na częstochowskim torze poza zasięgiem wszystkich rywali. Nawet po przegranym starcie potrafił pięknymi akcjami na dystansie przedzierać się na czoło stawki. 22-latek nadal imponuje formą, a cztery biegowe zwycięstwa przy jego nazwisku niech posłużą za najlepszy komentarz. - Bardzo się cieszę, że wygraliśmy to spotkanie, jadąc naprawdę w trudnych warunkach. Bardzo odpowiada mi tutejszy tor. Lubię na nim startować i to widać - nie ukrywa Vaculik.
Słowak zwracał uwagę, w jak trudnych warunkach torowych przyszło rywalizować zawodnikom. Tor po niedzielnych opadach jeszcze w poniedziałek dawał im się we znaki. Na dobrą sprawę nie było wiadomo, czy zawody w ogóle dojdą do skutku. - Tor po niedzielnych opadach deszczu wyglądał dość niebezpiecznie. W jednym miejscu było twardo, w innym przyczepnie. Na całe szczęście udało się wspólnie działać i doprowadzić tor do bezpiecznej jazdy. Nasz trener pomagał go przygotować, aby nadawał się do jazdy. Chcieliśmy doprowadzić do odpowiedniego stanu i pojechać mecz. Tor był bezpieczny dla wszystkich, nie było jakiś poważnych upadków i wszyscy cali i zdrowi zakończyli spotkanie - podkreśla Słowak.
Vaculik poniedziałkowy mecz zakończył z kompletem punktów. W ostatnim biegu nie zobaczyliśmy go jednak na torze. Szansę otrzymał Kacper Gomólski. - Nic złego się nie stało. Po prostu wspólnie ustaliliśmy, że nie muszę jechać w tym biegu - zakończył Martin Vaculik.