W 2010 roku w jubileuszowym turnieju w Cardiff zwyciężył Chris Holder, dla którego był to wówczas pierwszy triumf w karierze podczas zawodów Grand Prix. Po dwóch latach "Chrispy" ponownie triumfował w Cardiff, tyle tylko, że to zwycięstwo ma zupełnie inny wymiar dla Australijczyka. Tamto było pierwsze w karierze, odniesione w jubileuszowych zawodach na Millennium Stadium. Sobotnia victoria może być kompletnym przełomem w karierze 25-letniego Australijczyka, który stał się jednym z głównych kandydatów do tytułu indywidualnego mistrza świata.
Także dla Tomasza Golloba sobotnie zawody przypominały bardzo występ z 2010 roku. Wówczas Polak po pierwszym przeciętnym starcie, w kolejnych jeździł niemalże bezbłędnie i był jednym z głównych kandydatów do zwycięstwa. W półfinale defekt motocykla pozbawił go jednak szans na triumf w Cardiff. Tym razem aż dwóch wyścigów potrzebował Gollob by dojść do ładu ze swoim sprzętem. Wreszcie oglądaliśmy uśmiechniętego polskiego żużlowca, któremu jazda sprawiała radość. Gollob był szybki i bez większych problemów awansował do półfinału. W nim - już nie na skutek defektu motocykla - ale po pięknej sportowej walce o centymetry Polak uległ Antonio Lindbaeckowi. Gollob zakończył turniej w Cardiff z dorobkiem 10 punktów. Choć po raz jedenasty z rzędu nie udało mu się awansować do wielkiego finału, sobotni występ był jego jednym z najlepszych na Millennium Stadium.
I jeszcze jedna analogia do Grand Prix w Cardiff sprzed dwóch lat. Wówczas nie udało się stanąć na podium Tomaszowi Gollobowi, ale uczynił to Jarosław Hampel, zajmując trzecie miejsce za Chrisem Holder i Jasonem Crumpem , a przed Hansem Andersenem. Tym razem Krzysztof Kasprzak sprawił radość nie tylko sobie, ale polskim kibicom na stadionie w stolicy Walii.