Dariusz Śledź dla SportoweFakty.pl: Lahti i Kling nie byli przygotowani

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Zespół PGE Marmy Rzeszów zremisował w swoim ostatnim tegorocznym spotkaniu z Lotosem Wybrzeże Gdańsk 45:45. Co po meczu powiedział trener rzeszowian Dariusz Śledź?

Zespół PGE Marmy Rzeszów zakończył zmagania ligowe na siódmym miejscu. Rzeszowianie nie zdołali jednak wygrać swojego ostatniego spotkania, choć było bardzo blisko. W ostatnim biegu rzeszowianie prowadzili 4:2, jednak Maciej Kuciapa zanotował upadek na trzeciej pozycji i bieg musiał zostać przerwany. W powtórce Rafał Okoniewski przegrał z gdańską parą 1:5. - Wszystko nie wyglądało najgorzej. Było blisko wygranej, bo gdyby nie upadek Maćka Kuciapy w ostatnim biegu, zapewne udałoby się nam zwyciężyć. Ciężko jednak mieć pretensje do Maćka, bo bardzo chciał wygrać po raz drugi z Nickim Pedersenem, ale niestety się nie udało, natomiast patrząc na całe spotkanie, pojechał bardzo dobrze. Myślę również, że gdyby ciężar gatunkowy tego spotkania był inny to wówczas Maciek pojechałby nieco rozważniej. Taki jest ten sport i trzeba pogodzić się z tym, że takie sytuacje również się zdarzają - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Dariusz Śledź, trener Żurawi.

Czego zatem zabrakło rzeszowianom choćby do minimalnego zwycięstwa? - Trochę zabrakło nam zawodników. Niestety brak Jasona Crumpa i Joonasa Kylmaekorpiego był widoczny, musieliśmy łatać juniorami i zastępstwem zawodnika. Tym samym, mieliśmy dziurę w środkowej parze - wyjaśnia szkoleniowiec rzeszowian.

Co ciekawe, w odwodzie pozostawali Timo Lahti oraz Ricky Kling, jednak żadnemu z nich nie dano szansy na występ. Czemu taka była decyzja kierownictwa klubu? - Oni nie byli na to przygotowani. Nie byli gotowi ze sprzętem i po prostu nie było na to szans - stwierdza lakonicznie Śledź.

Dla rzeszowian sezon dobiegł końca. Nie tak miał on jednak wyglądać. - Mierzyliśmy wyżej, chcieliśmy powalczyć o play offy, ale się niestety nie udało. Coś mamy w tym roku sporego pecha - pomijając kontuzje, mamy dodatkowo defekty czy upadki na punktowanych pozycjach. Teraz jest już po wszystkim, więc pozostaje nam zakasać rękawy i zrobić wszystko, żeby kolejny sezon był lepszy - kończy "Rybka".

Joonas Kylmaekopri (z lewej) i Jason Crump (w środku) nie byli w stanie pomóc PGE Marmie
Joonas Kylmaekopri (z lewej) i Jason Crump (w środku) nie byli w stanie pomóc PGE Marmie
Źródło artykułu: