Robert Miśkowiak: Nie jesteśmy bez szans

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Drużyna Lubelskiego Węgla KMŻ nadal liczy się w walce o awans do Ekstraligi. Beniaminek swoje szanse przedłużył po wygranej na trudnym terenie w Daugavpils.

[color=#454545]- Kluczem do wygrania tego spotkania był poprzedni mecz z Łotyszami. Udało nam się wyciągnąć odpowiednie wnioski z wcześniejszej porażki w Daugavpils. Dotyczyły one głównie toru i cieszymy się, że wszystko tym razem zagrało jak należy. Współpracowaliśmy zresztą ze sobą bardzo dobrze w trakcie zawodów. To naprawdę dało efekty. Byliśmy bardzo zmobilizowani w trakcie tego meczu. Powiem szczerze, że nawet nie do końca wiedziałem w pewnych momentach, jaki jest wynik. Skupiałem się na tym, żeby jak najlepiej jechać i tylko takie myśli były w mojej głowie. Dopiero przed biegami nominowanymi dotarła do mnie informacja, że prowadzimy. Wiedziałem, że nie możemy wypuścić tej szansy - powiedział o ostatnim ligowym spotkaniu z Lokomotivem Robert Miśkowiak.

Wygrana na Łotwie sprawiła, że beniaminek pierwszej ligi jest nadal w grze i ma szanse nawet na wywalczenie awansu do Ekstraligi. Po ostatniej kolejce w ligowej tabeli zmieniło się bardzo wiele, głównie za sprawą wygranej GTŻ-u Grudziądz w Gnieźnie. - Ta wygrana jest dla nas ogromnie ważna. Cały czas walczymy. Nadal bijemy się o pierwsze dwa miejsca i według mnie nie jesteśmy w tej rywalizacji bez szans - uważa jeden z liderów Lubelskiego Węgla.

Na pewno wynik w Gnieźnie można uznać za zaskakujący. Obie drużyny przed sezonem były wprawdzie uważane za głównych faworytów, ale większe szanse w bezpośrednim pojedynku dawano Lechmie Startowi. Zespół Lecha Kędziory dysponował bowiem atutem własnego toru. - Trudno mi powiedzieć, czy taki wynik jest dla mnie zaskakujący. To jest sport. Spotkały się dwie naprawdę silne drużyny i ktoś musiał wygrać. Pewnie liczyłem bardziej na wygraną Gniezna, ale tak się jednak nie stało. Nie uznałbym tego jednak za ogromną niespodziankę, bo w tych rozgrywkach wszystko jest tak naprawdę możliwe - powiedział na zakończenie Robert Miśkowiak. [/color]

Źródło artykułu: