- Zawsze powrót po turnieju Grand Prix i udział następnego dnia w ligowym meczu jest trudny. Tym razem nie mogę być jednak zadowolony z połączenia tych dwóch rzeczy. W Grand Prix wypadłem bardzo dobrze, a w lidze nie poszło mi za dobrze. Nie wiem co jest tego przyczyną, bo startowałem na tym samym silniku co w poprzednich, udanych przecież dla mnie meczach. Brakowało mi prędkości. A w starciu z tak mocną drużyną jak Gorzów, to duży kłopot. Na szczęście mimo tych problemów w odpowiednim momencie okazało się, że mogę być przydatny i przywieźliśmy zwycięstwo 5:1, dzięki któremu zapewniliśmy sobie meczową wygraną - powiedział na łamach Nowości Chris Holder.
Australijczyk plasuje się obecnie na drugiej pozycji w klasyfikacji generalnej cyklu i do lidera Grega Hancocka traci jedynie punkt. - Zaczyna mi w głowie świtać myśl o tytule mistrza świata. W klasyfikacji porobiło się tak, że różnice punktowe są minimalne. Ale trzeba też pamiętać, że Grand Prix jest tak długim i trudnym cyklem, że ciężko jest przez cały czas jeździć na takim samym poziomie. Trudno powiedzieć, co tak naprawdę może być kluczem do sukcesu. Po prostu trzeba za każdym razem zdobywać tak dużo punktów, jak tylko się da. Potrzebne jest też odpowiednie nastawienie mentalne, tak by dobrze zacząć turniej, a przy pierwszych niepowodzeniach nie poddawać się - zakończył.
Źródło: Nowości