- Mieliśmy nadzieję na zupełnie inne rozstrzygnięcie tego meczu. Rawicki tor jest trudny i naprawdę niełatwo jest na nim równorzędnie rywalizować z gospodarzami, którzy są bardzo dobrze dopasowani. Mimo to uważam, że jako zespół nie pojechaliśmy na miarę naszych możliwości i na pewno powinniśmy byli się spisać lepiej - skomentował pierwszą odsłonę finału na drugoligowym froncie Mathias Thoernblom.
W opinii młodego Szweda większa ilość startów na podobnych owalach przyniosłaby lepszy wynik punktowy. - Jeździłem już w Rawiczu, ale nie rozszyfrowałem jeszcze tego toru w pełni. Bez wątpienia gdybym miał więcej doświadczenia, byłoby lepiej. Początek był dobry, ale przyczyny kiepskiej dyspozycji w kolejnych biegach nie znam - dodał w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
W rewanżowym spotkaniu reprezentanci ROW-u potrzebują niemal cudu. - Pozostaje nam wierzyć, że będzie znacznie lepiej. Dołożymy wszelkich starań, aby tak było - przyznał.
"Matte" z fatalnej strony pokazał się podczas finału Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów, który rozegrany został w sobotę w pierwszej stolicy Polski. Zawodnik urodzony w 1992 roku nie zapisał na swoim koncie nawet jednego punktu, wyjeżdżając na tor czterokrotnie. - Nic nie grało tak jak należy: ani ja, ani motocykle - uciął lakonicznie.
Thoernblom ma za sobą epizod w Coventry Bees, którego nie wspomina najlepiej. - Były pewne problemy z klubem. O szczegółach nie chciałbym jednak mówić - zakończył były żużlowiec Speedway Wandy Kraków.
ty sie puknij