Dominik Janusz - Okiem Kangura: Po co takie kombinacje?

Jedną z rzeczy dość typowych dla polskiego (i nie tylko) speedway’a są coroczne pomysły na to jak "ulepszyc" bądź "uatrakcyjnić" czy to rozgrywki danej ligi, czy to cały sport.

Przyznam się bez bicia, że ja to się w tym wszystkim już pogubiłem. Co roku te zasady są inne i jakby ktoś mnie dziś zapytał, jakie były zasady np. piec lat temu, to bym nie potrafił powiedzieć i pewnie pomyliłyby mi się z zasadami sprzed trzech, czterech czy sześciu lat. A teraz? Sezon w decydującej fazie, a tu już słychać pomysły na to, jak "ulepszyć" rozgrywki - przynajmniej w polskim speedwayu.

Regulamin finansowy

Idea regulaminu finansowego jest taka: zablokujmy tym najbogatszym możliwość wykupienia całej czołówki i stworzenia super mocnych składów. No i co roku nad tym się pracuje. Najpierw było wprowadzenie KSM - żeby nikt nie miał za mocnego zespołu. W efekcie mistrz ligi co roku musi się pozbywać części swoich zawodników (to samo czeka Tarnów bądź Gorzów po tym sezonie, nawet jeśli żadna z tych drużyn mistrza nie zdobędzie). Wyobraźcie sobie co by się stało, gdyby np. Marta Półtorak zastąpiła Kuciapę i Kylmakorpiego np. Hampelem i Nicki Pedersenem. Ta dwójka wraz z Walaskiem, Crumpem i Okoniewskim prawdopodobnie pozamiatałaby ligę (choć historia pokazuje, ze Rzeszów potrafił często przegrać nawet mając zdecydowanie silniejszy skład od innych). Malo tego - jestem pewien, ze przedsiębiorcza prezes Marmy nie miałaby problemu z tym, aby taką drużynę opłacić, nie mieć opóźnień w płatności i jeszcze zatrzymać ten skład na parę lat (z perspektywy finansowej). Niech ktoś mi wytłumaczy, dlaczego to jest złe i dlaczego trzeba tworzyć regulamin finansowy i KSM, aby to powstrzymać? Jeśli kogoś na coś takiego stać, to nie widzę problemu. Były już w Polsce dream teamy w przeszłości. Bydgoszcz przez lata rozkładała ligę braćmi Gollobami, Protasiewiczem i Gustafssonem. Wcześniej był tez Ermolenko. Kogo to najbardziej bolało? Ano zapewne tych, którzy na tych Gollobów i resztę gwiazd nie mogli sobie pozwolić i z nimi regularnie przegrywali. A to, że Polonia potem w 2003 roku popadła w problemy finansowe to inna sprawa. Ale ten silny skład miała właściwie przez cale lata 90-te, więc przez większość jego istnienia problemów finansowych nie było.

Poza tym, jeśli prezesi chcą się brać za regulamin finansowy, to niech mi ktoś odpowie, dlaczego nie ma żadnej konsekwencji w kwestii spełnienia warunków finansowych na otrzymanie licencji. Ileż to klubów w przeciągu ostatnich paru lat tych warunków nie spełniło? Rok temu to chyba nawet parę klubów miało mieć przyznane ujemne punkty na sezon 2012, a jak się skończyło? Do dziś nikt nie został poważnie ukarany. Podobnie będzie po sezonie 2012. Jakaś tam drużyna z ekstraligi zapewne nie spłaci wszystkich należności w terminie, będzie skandal, będą groźby, a skończy się jak zwykle na niczym. Może wiec lepiej zacząć zajmować się tym wątkiem zamiast blokowania tych najbogatszych? Wiem, ze zaraz ktoś mi powie "bo sponsorzy", "bo telewizja", ktoś doda "przez te lata zapomniałeś już jak jest w Polsce”, a jeszcze ktoś, że "Polska to nie Australia" i coś tam jeszcze. To w takim razie po co tworzyć taki regulamin, skoro nikt go nie przestrzega.

KSM: Kombinacje nad Średnią Meczową

Obliczanie statystyk by poznać wartość zawodnika to na pewno cenna rzecz w każdym sporcie. Pozwala dowiedzieć się czegoś o tym, jak sobie radzi w różnych warunkach, w różnych częściach sezonu, jak zmienia się jego forma. Jeśli jednak statystyki mają być narzędziem służącym do karania zawodników za to, że są zbyt dobrzy czy drużyny za to, ze osiągnęły zbyt dobry wynik w lidze, to chyba rozmijamy się kompletnie z idea sportu, która - przypomnę - jest wygrywać i być najlepszym w rywalizacji fair.
Niestety, idea ograniczania siły drużyny za pomocą KSM zaprzecza zarówno jednemu jak i drugiemu. Posiadanie zbyt wysokiej KSM jest kara dla zawodnika. Za co? Za to, że był tak dobry, że sobie takie wypracował. Czyli wygrywać zbyt dużo się nie opłaca. Co prawda w danym sezonie dostanie się za to więcej kasy, ale jak ma się za wysoka, to sezon później albo trzeba będzie zmienić pracę, albo wcale się jej nie dostanie. Dlatego KSM opłaca się zbijać. Tzn. Udawać, że ma się defekt, wjechać celowo w taśmę czy przespać start, zrobić parę zer z rzędu i sztucznie je obniżyć. Nijak to się ma do wygrywania, a już tym bardziej do rywalizacji fair. Efekt jest taki, ze w drugiej połowie sezonu obserwujemy tajemnicze wpadki najlepszych żużlowców w lidze. Ktoś zalicza kilka defektów, ktoś inny nagle notuje gwałtowną obniżkę formy tłumaczoną "uszkodzeniem najlepszego silnika" - ale tylko w meczach, które są zdecydowanie wygrane czy ze słabszymi rywalami. I zamiast rywalizacji mamy cyrk.

Juniorzy

Polski speedway nie ma zbyt wielu dobrych przepisów, ale ten o obowiązkowych dwóch juniorach w składzie i ich trzech startach to jeden z najmądrzejszych. Nic nie jest tak ważne we wszystkich sportach świata, jak szkolenie następców. Jak nie wierzycie to popatrzcie na dzisiejsza pozycje w światowym speedway’u Nowej Zelandii, USA czy nawet Wielkiej Brytanii. Ale nawet i przy tym przepisie muszą być jakieś tradycyjne przedziwne kombinacje. No bo jakże inaczej!

Najpierw było tak, że junior był właściwie jeden. Potem było dwóch, ale zdecydowano się zezwolić jako juniorów używać obcokrajowców. Potem zmieniono zdanie, że juniorzy mogą być tylko krajowi. I jak już się wydawało, że się ustabilizuje, to ktoś wpadł na pomysł, że na pozycjach juniorskich mogą startować tylko ci z KSM poniżej 4. Potem ktoś mówił,  że może zmienić by to na np. 6. A ja mowie, ze to głupota. Znów karze się zawodników za to, że osiągają dobre wyniki. Jesteś za dobry, to musisz sobie wywalczyć miejsce w składzie seniorskim. A co będzie jak jeszcze twoje KSM będzie za wysokie i nie będziesz pasował do koncepcji składu? Dopiero jak staniesz się gorszy, to będziesz znów mógł jechać na pozycji juniora. Ale jak staniesz się gorszy to znaczy, ze przestałeś się rozwijać, wiec i tak z tego składu wypadniesz. Szczerze… gratuluje pomysłu (bez względu na to, czy zostanie wprowadzony, czy nie). To chyba jeden z najgłupszych przepisów dotyczący juniorów, jakie miałem okazje widzieć.

Nie tylko Polska

Gdyby to tylko Polska miała głupie przepisy i kombinacje z regulaminem, to jeszcze byłoby pół biedy. W najgorszym wypadku żużel w Polsce w końcu by upadł, a sport dalej funkcjonowałby normalnie. Ale niestety, głupie przepisy są praktycznie wszędzie w tym sporcie. Swego czasu Anglicy chcieli limitować zawodników z KSM powyżej 8 do jednego w meczu (coś podobnego do przepisu z polskiej ligi o jednym zawodniku z GP). Szwedzi tez kombinują z KSM czy średnia meczowa, do tego notoryczne zmiany przepisów (raz junior tylko pod 7, innym razem gdziekolwiek w składzie, raz używa się KSM, innym razem średniej biegowej, do tego ciągłe zmiany tabel biegowych). No i po co to komu? U mnie w Australii to samo, choć tu nie ma rozgrywek. Ale I tak nie powstrzymało to Motorcycling Australia przed kombinacja z przepisami odnośnie indywidualnych mistrzostw kraju. W jednym sezonie trzy turnieje, potem cztery, potem chyba było nawet piec, potem znów trzy, a teraz to chyba znowu będą cztery. Nie wiem, nie pamiętam. Kombinowali tez swego czasu panowie z FIM, BSI i Olsen, choć chyba ostatnio trochę to się ustabilizowało, pomijając sprawę nowych tłumików. Mam nadzieję, ze znowu czegoś nie wykombinują.

Co z tym fantem zrobić?

Od razu mówię, że nie mam złotego środka, który rozwiąże ten problem. Teoretycznie rozwiązaniem jest zniesienie KSM, ograniczeń (z wyjątkiem obowiązkowych juniorów w składzie) i zajęcie się tym co najważniejsze - czyli sama rywalizacja na torze. Przygotować fajne tory, wybrać dobrych sędziów, stworzyć atrakcyjne widowisko. Niby powinno to przyciągnąć tak sponsorów jak i kibiców. Tylko patrząc na te ostatnie kilka lat jest to możliwe? Bo jak dla mnie, z bagna nie jest łatwo się wydostać jak się już raz w nie weszło. A nawet jak się wyjdzie, to efekty tego bagna będzie się odczuwać latami. Może jednak warto pójść za słowami przewodniczącego GKSŻ Piotra Szymańskiego, który ostatnio mówił o konieczności uproszczenia rozgrywek i nawet zaproponował projekt dla niższych lig. Jeśli go wprowadzi, to czas pokaże, czy on (i ja) mieliśmy rację.

Dominik Janusz

Źródło artykułu: