Stefański podsumowuje

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Żużlowcy Intaru Lazur Ostrów zajmują trzecią pozycję w ligowej tabeli po zakończeniu rundy zasadniczej. Podopieczni Jana Grabowskiego przystąpili do tegorocznych rozgrywek z ujemnym dorobkiem punktów, ale bardzo szybko odrabiali straty do swoich rywali. Specjalnie dla naszego portalu rundę zasadniczą ocenia p.o. prezesa Klubu Motorowego Ostrów, Janusz Stefański.

- Myślę, że ta runda była bardzo udana. W sporcie i życiu nigdy nie jest tak, że wszystko wychodzi. Uważam, że porażka w Grudziądzu jest wyjątkiem, który i tak nie zmienia obrazu sytuacji. Uważam, że osiągnęliśmy dobry wynik. Wiadomo przecież, że startowaliśmy z siedmioma ujemnymi punktami. Znajdowaliśmy się w trudnej sytuacji psychologicznej. Takie mozolne odrabianie strat na pewno nie jest łatwe. Najpierw musieliśmy osiągnąć dodatni bilans, a później zajęliśmy się gonieniem pierwszej czwórki. Teraz próbujemy natomiast doścignąć ligową czołówkę. To naprawdę nie jest łatwe. Byłoby zdecydowanie spokojniej, gdybyśmy zaczęli sezon z zerowym dorobkiem punktowym. Wszystkie trudności udało się jednak pokonać dzięki mobilizacji zawodników - powiedział nam Janusz Stefański.

Warto powiedzieć, że ostrowski zespół miał spore problemy kadrowe w trakcie trwania rundy zasadniczej. - Wiem, że powtarzamy to do znudzenia, ale mieliśmy w tym sezonie niesamowitą plagę kontuzji. Myślę, że takich problemów nie miał w tym roku żaden zespół. Można się tylko cieszyć, że mieliśmy tak wielu wyrównanych zawodników. Udało nam się odnieść zwycięstwa w tych spotkaniach, w których teoretycznie powinniśmy to zrobić. Nie oddaliśmy także żadnego zwycięstwa z powodu braku zawodników do jazdy. Moim zdaniem, jeśli spojrzymy na wszystko z perspektywy ujemnych punktów i urazów, to ocena rundy zasadniczej powinna być jak najbardziej pozytywna - kontynuuje p.o. prezesa ostrowskiego klubu.

Ostrowian czeka teraz rywalizacja w fazie play-off. Janusz Stefański wierzy, że jego zespół pokrzyżuje szyki głównym faworytom do awansu. - Sport jest bardzo nieobliczalny i dlatego nie należy już w tej chwili dzielić skóry na niedźwiedziu. My robimy po prostu swoje. Będziemy walczyć i robić to z pełną determinacją do końca tegorocznych rozgrywek. Chcielibyśmy napsuć faworytom sporo krwi. Jak to wszystko się ułoży? Na oceny przyjdzie czas po piątym października - mówi Stefański.

W niedzielę ekipę Intaru Lazur Ostrów czeka arcyważne spotkanie z gdańskim Lotosem. Bez wątpienia będzie to wielkie widowisko, w którym każdy wynik jest możliwy. - Rywal jest bardzo silny i dlatego każde rozstrzygnięcie jest możliwe. Spotykają się przecież dwa wyrównane zespoły, które mają swoje aspiracje. Rywale na pewno nie przyjadą do Ostrowa tylko po to, żeby zdobyć przykładowo czterdzieści punktów i nic więcej. Z całą pewnością obie ekipy pojadą po zwycięstwo. Wierzę jednak w swoich zawodników i jestem przekonany, że pojadą tak jak zwykli to robić w tym sezonie. Chciałbym, aby ich ambitna postawa przyniosła efekt w postaci zdobycia dwóch meczowych punktów - tłumaczy Stefański.

W rundzie zasadniczej nie zawiedli także ostrowscy kibice, którzy bardzo licznie gromadzili się na Stadionie Miejskim. - Na pewno jestem zadowolony z frekwencji. Można symbolicznie powiedzieć, że mamy w Ostrowie twardy elektorat w postaci pięciu lub sześciu tysięcy kibiców, którzy przychodzą na zawody systematycznie. Nie ukrywam, że to bardzo cenne. Wiadomo, że chciałbym, żeby na każdych zawodach było dziesięć tysięcy kibiców, bo prawda jest taka, że tylko taka frekwencja gwarantowałaby odpowiednie wpływy do kasy klubu. Wtedy zostałyby pokryte koszty utrzymania takiego zespołu, jaki posiadamy. Wierzę, że w rundzie play-off nastąpi znaczący wzrost frekwencji. Mam nadzieję, że kibice zagłosują za żużlem na wysokim poziomie i będą wypełniać szczelnie ostrowski stadion podczas fazy play-off - zakończył Stefański.

Źródło artykułu: