Michał Gałęzewski: Startowałeś w Gdańsku z kontuzją, jednak nie było tego widać na torze. Jak się czujesz bezpośrednio po zawodach?
Piotr Świderski: Może nie było widać, ale tor był dziś bardzo ciężki i dziurawy, przez co bardzo ciężko się jechało. Również czułem te dziury i odczuwam ból, ale nie było czasu o tym myśleć. Zależało nam na awansie, chcieliśmy wykorzystać szansę i udało się.
Mimo bólu i trudnego toru mocno walczyłeś na torze...
- Zawsze walczę i staram się walczyć kiedy tylko się da. Jestem na tyle sprawny i walka na torze z mojej strony to nie walka z wiatrakami. Dziś trochę kulawo zaczęliśmy, ale z biegu na bieg było lepiej i udało nam się wywieźć korzystny rezultat. Miał być awans, był awans i jestem zadowolony.
Kiedy uzyskasz pełną sprawność w ręce?
- Nie wiem, być może dopiero po sezonie. Będe musiał wyciągnąć blachę, którą mam teraz zamontowaną i dopiero wtedy będę czuł się w pełni sprawny.
Ten sezon jest dla ciebie znakomity. Co zmieniłeś w swoich przygotowaniach do niego? Duży wpływ na ten stan rzeczy mają regularne starty i pewność jazdy?
- Na pewno jest dużo czynników, których nie chciałbym zdradzać. Na pewno wielu na taką dyspozycję pracuje bardzo ciężko. Pracowałem na tą formę bardzo ciężko od wielu lat. Mam na dzień dzisiejszy wysoką formę i jestem z tego powodu bardzo zadowolony.
Zamierzasz wrócić do Ekstraligi w przyszłym sezonie?
- Za wcześnie na te pytania. Mam jeszcze w tym sezonie wiele zawodów, występy w trzech ligach, ważne końcowe mecze, play-offy i koncentruję się na tym nie zawracając sobie głowy tym, co będzie w przyszłym sezonie.
O co Rybnik może walczyć w finale MPPK?
- O złoto!
Czy jest to realne?
- Oczywiście, że tak. Przystępujemy do finału tych zawodów tak, jak każda inna para i mamy szanse na złoto. Dlaczego nie?