Antonio Lindbaeck na jeden turniej przed zakończeniem tegorocznych zmagań o tytuł najlepszego żużlowca świata ma na swoim koncie 103 punkty, co daje mu ósmą lokatę. Pozycja ta gwarantuje pozostanie czarnoskórego Szweda w cyklu na kolejny sezon. Urodzony w Brazylii żużlowiec ma obecnie 19 punktów przewagi nad Andreasem Jonssonem i jest niemal pewny utrzymania w elicie.
Zawodnik, który w polskiej lidze w tym roku startował w barwach Lechmy Startu Gniezno znajduje się na liście startowej Grand Prix Challenge, jednak dość tajemniczo wypowiada się na temat swojego udziału w tych zawodach. - Nie wiem czy wystąpię w Grand Prix Challenge. Muszę jechać do domu i zastanowić się nad tym. Zobaczymy. Nie mogę nic powiedzieć na ten temat - przyznał Szwed.
Lindbaeck w Grand Prix Nordyckim zanotował kolejny dobry występ. W fazie zasadniczej był jednym z dwóch zawodników, którzy pokonali Nickiego Pedersena. Tym razem jednak reprezentant Szwecji nie zameldował się w finale. - Wybrałem zły tor jazdy na pierwszym wirażu i to zdecydowało o tym, że nie awansowałem do finału. Mam jednak 19 punktów przewagi nad Andreasem i to jest dobra wiadomość - ocenił czarnoskóry żużlowiec.
Obecny sezon jest najlepszy w karierze 27-letniego Szweda. W tym roku odniósł on swoje pierwsze w karierze zwycięstwo w zawodach Grand Prix, a najprawdopodobniej w Toruniu zapewni sobie ósme miejsce w klasyfikacji generalnej. Lindbaeck nie zamierza się jednak zadowolić jedynie utrzymaniem swojej dotychczasowej pozycji w klasyfikacji generalnej. - W Toruniu dam z siebie wszystko. Nie mogę sobie pozwolić na zły występ. Spróbuję się dostać do półfinału, a następnie do finału - zapowiedział reprezentant Szwecji.