Władysław Komarnicki dla SportoweFakty.pl: Z Grand Prix odeszła żywa legenda

W zawodach z cyklu Grand Prix nie zobaczymy już, niestety, Jasona Crumpa. W poniedziałek znakomity Australijczyk ogłosił rezygnację ze startów w elicie. Dla Władysława Komarnickiego to prawdziwy szok.

Jason Crump to jeden z najwybitniejszych żużlowców wszech czasów i rekordzista cyklu Grand Prix. Australijczyk przez 17 lat zdobył 10 (i to z rzędu) medali IMŚ, pojechał w 144 mistrzowskich turniejach, z których aż 23 wygrał. W sobotę w Vojens jako pierwszy zawodnik w historii przekroczył o "oczko" granicę 2000 punktów. Niestety, "Kangura" nie zobaczymy już w elicie.

- Informacja o rezygnacji Jasona Crumpa ze startów w Grand Prix jest dla mnie szokiem. Tym bardziej, że gdybym miał wskazać sportowe wzory do naśladowania, to najpierw wymieniłbym Tomasza Golloba, a potem właśnie Australijczyka - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Władysław Komarnicki, honorowy prezes Stali Gorzów. - Myślę, że Jasona wykończyły liczne ostatnio kontuzje, po których nie może się do końca pozbierać. Wielka szkoda, że nie zobaczymy go już w Grand Prix. Można powiedzieć, że odchodzi żywa legenda. To jest wspaniały sportowiec i człowiek wielkiego serca. Ogromny wojownik, który jednak zawsze jeździł fair i nikomu nie zrobił krzywdy - dodaje Władysław Komarnicki.

Ekspert portalu SportoweFakty.pl ma przy okazji radę dla ludzi zarządzających rywalizacją najlepszych zawodników świata. - Grand Prix potrzebuje świeżej krwi. I to szybko. W stawce nie mogą dłużej wozić się tacy zawodnicy jak Andersen, Ljung, czy Harris. Oni już niczego dobrego nie wniosą do żużla, niczego nie osiągną na torze, a tylko psują wizerunek naszej dyscypliny. Taki Harris jeździ w Grand Prix tylko dlatego, że jest Anglikiem, a jego rodacy rządzą cyklem. Jest wielu młodych zdolnych zawodników, którzy potrafią świetnie jeździć. Udowodnił to w sobotę mój Jensen. Gdybym to ja decydował, od przyszłego sezonu wpuściłbym do elity co najmniej czterech młodych-gniewnych żużlowców - zakończył Władysław Komarnicki.

Źródło artykułu: