Cegielski po GP Challenge: Nie widzę nikogo, kogo bym skazywał na porażkę

Krzysztof Cegielski jest zadowolony z wyników Grand Prix Challenge. Ekspert portalu SportoweFakty.pl uważa, że trzech Polaków w cyklu to optymalna liczba i liczy na dziką kartę dla Jarosława Hampela.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski

Krzysztof Kasprzak wygrał rozgrywane na torze w Gorican zawody Grand Prix Challenge. - Możemy być tylko zadowoleni, jeśli popatrzymy z naszego punktu widzenia. Krzysztof Kasprzak awansował do cyklu i mam nadzieję, że do niego i do Tomasza Golloba dołączy jeszcze Jarosław Hampel. Polacy powinni mieć przynajmniej trzech uczestników Grand Prix, a jak byłoby ich czterech, to tym lepiej. Ta trójka pozwoli nam jednak myśleć o walce o medale. Nie widzę nikogo, kogo bym skazywał na porażkę łącznie z Kasprzakiem. Nie uważam go za faworyta do zdobycia tytułu mistrza świata w przyszłym sezonie, ale nie będzie to dostarczyciel punktów - przekonuje Krzysztof Cegielski, ekspert portalu SportoweFakty.pl.

Do Grand Prix awansowali też Niels Kristian Iversen i Matej Zagar. - W całej trójce nie ma zawodnika z przypadku, który mógłby przynieść wstyd i z tego się bardzo cieszę. Bywało, że awansowali żużlowcy prezentujący się różnie, którzy po prostu mieli dobry dzień i potem musieliśmy się męczyć oglądając go w turniejach. Nikogo z nich nie upatruję jako faworyta, ale wniosą oni dużo pożytku i zasługują na jazdę wśród najlepszych - ocenił Cegielski.

Czy nowi uczestnicy Grand Prix utrzymają formę z obecnego sezonu? - Było wiele przykładów zawodników, którzy mieli bardzo dobry sezon, a po awansie do Grand Prix jeździli gorzej. Żużel jest dyscypliną, w której można rok po roku jeździć zupełnie inaczej. Musimy poczekać. Ciekawym zawodnikiem jest Iversen, który powinien spisywać się jeszcze lepiej. To zawodnik nie mający wielkiego talentu, który przeszedł trudną drogę. Swoją pracą osiągnął więcej, niż jego bardziej utalentowani koledzy. Nie wydaje mi się, że mógłby spaść do niskiego poziomu - zauważył były żużlowiec.

Największym zwycięzcą Grand Prix Challenge jest Stal Gorzów, której trzech zawodników awansowało do cyklu. - Ma ona już czwórkę zawodników, a możemy mieć przypuszczenia, że piątym będzie Michael Jensen Jensen, którego bierze się pod uwagę przy okazji dzikiej karty. Uważam jednak, że w tym roku jeszcze jej nie otrzyma. Chyba w Europie nie było drużyny, w której z Grand Prix Challenge awansowałoby trzech zawodników. Gorzowscy kibice z pewnością mocno się cieszą, że ich trzech zawodników uplasowało się na podium i na pewno nie byliby zadowoleni, gdyby został utrzymany przepis mówiący o jednym zawodniku z Grand Prix w drużynie - zauważył Cegielski. - Wystarczy postawić się w sytuacji innych drużyn, które miały problemy z tego tytułu. My mówiliśmy głośno, że te przepisy są nieżyciowe, ale niektórzy się upierali - również ci, którzy są w niekomfortowej sytuacji. To kolejny przykład na to, że przepisy muszą ustalać ci, którzy umieją spojrzeć bezstronnie, a nie przez pryzmat własnego klubu. To kolejna nauczka dla wszystkich. Liczę, że nie będzie już wielu działań tak psujących wizerunek dyscypliny - dodał.

Gorzej spisali się pozostali Polacy. Najlepszy z nich, Krzysztof Buczkowski miał jednak zaledwie trzy punkty straty do zwycięzcy. - Jest to turniej jednodniowy i różnice między zawodnikami były małe. Nie krytykowałbym żadnego z naszych reprezentantów, zwłaszcza Buczkowskiego, któremu jeden bardziej udany wyścig mógł zagwarantować starty w Grand Prix. On nie przyniósłby nam wstydu, bo to zawodnik rozwijający się. Byłaby to niespodzianka, ale nie niepokoiłbym się. Tu liczy się dyspozycja dnia, chwili, szczegóły i detale - zauważył Cegielski, który zastanawia się czemu tak nisko wylądował Grzegorz Walasek. - Nie wiem jak wygląda u niego motywacja i chęci, jeśli chodzi o starty w Grand Prix. Na pewno go na to stać, ale czy ma ochotę startować w całym cyklu? Nie wiem. Adrian Miedziński też nie powinien ukończyć nisko zawodów. Myślałem, że powalczy. To niespodzianka In minus - przeanalizował ekspert portalu SportoweFakty.pl.

Niespodzianką jest wysokie, czwarte miejsce Alesa Drymla. - Niewiele brakowało, a mielibyśmy go w Grand Prix, gdyż był o krok od awansu. Byłaby to niespodzianka. Czech to zawodnik, który kilka lat temu ledwo uszedł z życiem, ale wrócił do ścigania. Byłby to wielki dzień dla całego czeskiego żużla, jednak i tak możemy spodziewać się jego jazdy w poszczególnych turniejach, gdyż został pierwszym rezerwowym. To pokazuje jak ważna jest ciężka, żmudna i długotrwała praca - ocenił Cegielski. - Liczyłem natomiast na lepszy występ Juricy Pavlica, który jednak na swoim torze zajął przedostatnie miejsce - dodał na zakończenie.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×