W sezonie 2012 w drużynie z ekstraligi mógł startować w ligowym meczu tylko jeden zawodnik z cyklu Grand Prix. Już na początku rozgrywek prezesi klubów uznali jednak, że od przyszłego roku należy znieść to ograniczenie. Sprawa jest o tyle ciekawa, że po sobotnim Grand Prix Challenge Stal Gorzów ma w swoim składzie aż czterech żużlowców ze światowej elity: Tomasza Golloba, Krzysztofa Kasprzaka, Nielsa Kristiana Iversena i Mateja Zagara. Jakby tego było mało dziką kartę na sezon 2013 ma otrzymać Michael Jepsen Jensen, kolejny z gorzowian. Czy zatem limit zawodników z GP startujących w jednym zespole powinien zostać zniesiony?
- Nie sądzę by to ograniczenie obowiązywało nadal w sezonie 2013. Moim zdaniem to kolejny sztuczny twór, który nie służy rozwojowi żużla w Polsce i trzeba go jak najszybciej znieść - mówi Maciej Polny, prezes Lotosu Wybrzeże Gdańsk. - Rozumiem, że temat wrócił po sobotnim Grand Prix Challenge, kiedy do elity weszło trzech kolejnych zawodników z Gorzowa. Tylu żużlowców z Grand Prix w jednej ekipie to trochę dużo, ale przecież Stal nie może nagle wyrzucić praktycznie wszystkich zawodników. Bo czterech takich żużlowców to przecież siła całej drużyny - dodaje szef pomorskiego klubu.
A co zatem zrobić by zapobiec powstawaniu dream teamów, które będą odbiegać poziomem od pozostałych ekip w ekstralidze? - Gdy zniesiemy liczbę żużlowców z Grand Prix powinien nadal obowiązywać KSM. Wówczas składy zespołów byłyby wyrównane. Drużyny, które pozyskałyby, powiedzmy, trzech reprezentantów z elity musiałyby uzupełnić skład słabszymi zawodnikami. Przecież już na początku tego sezonu prezesi klubów zdecydowali, że od przyszłego roku zniesiemy limit żużlowców z Grand Prix. Teraz trzeba więc być konsekwentnym - zakończył Maciej Polny.
Żeby nie ten przepis to Gdańsk nie wygrałby nawet jednego meczu. Bo Niki na pewno nie przeszedłby do Gdańska Czytaj całość