Mateusz Makuch: Cóż, świetna impreza w Częstochowie. Długa, bo długa, ale udana. To było takie mocne zakończenie sezonu, trudnego, ale ostatecznie pozytywnego dla Włókniarza.
Ireneusz Winiarski:Ten turniej miał być takim podziękowaniem dla kibiców za cały sezon i myślę, że był. Chciałbym podziękować kibicom za tak liczne przybycie na te zawody. Uważam, że Częstochowa zdała egzamin na robienie dużych imprez. Nie tylko towarzyskich, ale także poważnych zawodów międzynarodowych. Na pewno będziemy się o organizację takich imprez starać. Myślę, że jeśli chodzi o poziom sportowy tego turnieju, to wszyscy są usatysfakcjonowani. W każdym wyścigu coś się działo, nie było odpuszczania. Sądzę, że obsada, którą przygotowaliśmy na ten turniej okazała się naprawdę ciekawa. Obiecujemy, że nie jest to ostatni tego typu turniej. Oczywiście ostatni w tym roku, ale w przyszłych będziemy kontynuować.
Wspomniałeś o organizacji dużych imprez międzynarodowych.
- Tak jak powiedziałem, chcemy organizować imprezy międzynarodowe. Myślę, że ten turniej zostanie też dostrzeżony we władzach polskiego żużla. U nas jest widać głód speedway’a. U nas na taki turniej przyszło zdecydowanie więcej kibiców niż na Grand Prix w Lesznie. Dawno nie było Grand Prix na terenie województwa śląskiego. Sądzę, że jesteśmy gotowi na takie Grand Prix i będziemy o nie zabiegać.
Spoglądam tak w stronę parku maszyn częstochowskiego stadionu i tak sobie myślę, że właśnie to może być największą przeszkodą w otrzymaniu praw do organizacji Grand Prix czy DPŚ.
- Powiem w ten sposób. Mamy pierwsze koncepcje, jeśli chodzi o przebudowę parku maszyn. Prowadzimy rozmowy z dużą austriacką firmą na temat budowy hotelu w tym miejscu. Byłaby to kontynuacja pierwotnego projektu. Mamy zielone światło od władz miasta, że możemy prowadzić takie rozmowy, oczywiście do pewnego etapu. Później te rozmowy będzie kontynuowało miasto. Jeżeli nie uda się znaleźć inwestora, mamy plan awaryjny, gdzie mniejszym nakładem finansowym przebudujemy park maszyn. Zadaszymy go, zrobimy loże VIP-owskie, może jakieś pokoje dla zawodników. Ale to już będzie taka inwestycja zdecydowanie skromniejsza.
Ta przebudowa miałaby się rozpocząć w tej przerwie zimowej? O ile się nie mylę, od 1 października spółka CKM Włókniarz oficjalnie będzie operatorem stadionu żużlowego w Częstochowie.
- Tak, przejmujemy stadion. Chcielibyśmy, aby ta przebudowa była w przerwie zimowej zrobiona. Nie wiem, czy to się uda. Raz, że będziemy uzależnieni od pogody, a dwa, musimy skompletować pieniądze odpowiednie na to. Nie wykluczam, że będziemy musieli się podeprzeć kredytami bankowymi.
Na pewno taką inwestycję trzeba przeprowadzić z rozsądkiem.
- Oczywiście. Myślę, że w niedługim czasie udostępnimy takie pierwsze wizualizacje. To też kibiców na pewno będzie interesowało. Sądzę, że niebawem pokażą się one na naszej stronie internetowej.
Już pierwsze prace na obiekcie wykonaliście. Mógłbyś powiedzieć coś więcej na ten temat?
- Powiększyliśmy część ogrodową przy budynku klubowym. Brakowało nam miejsca, gdzie po meczu moglibyśmy przyjmować zawodników i sponsorów. W związku z tym powiększyliśmy ten plac. Następnie już zakupiliśmy kostkę brukową do utwardzania terenów wokół stadionu, gdzie chcemy unowocześnić naszą giełdę towarową. W tym miejscu chciałbym wszystkich zaprosić do zakupów na naszej giełdzie. Mamy nadzieję, że to będzie taka reaktywacja tej giełdy, gdzie wszyscy kibice żużla będą się zaopatrywali.
Odnośnie składu Włókniarza na przyszły sezon. Wiadomo, że rozmów jeszcze prowadzić nie możecie…
- Oczywiście żadnych oficjalnych rozmów nie prowadzimy. Mogę tylko powiedzieć o liście życzeń, jaką mamy. Ten niedzielny turniej był też dla nas takim test-meczem…
No właśnie chciałem o to zapytać, bo przed zawodami mówiłeś, że to będzie taki casting do Włókniarza. Wiesz już, kto w nim zwyciężył?
- I powiem, że ten casting wyszedł bardzo fajnie. W tej chwili są dwie opcje budowania drużyny na przyszły sezon. Jedna opcja zakłada wzmocnienie zawodnikiem typu Greg Hancock, Nicki Pedersen, czy Jason Crump. Druga, do której ja należę, to są zawodnicy z młodszych roczników. Na przykład Martin Vaculik, Maciej Janowski, Emil Sajfutdinow, Janusz Kołodziej, bracia Pawliccy. Bardzo mi się podobał podczas naszego turnieju Krzysztof Buczkowski. To jest gdzieś taka kapela, która by mnie bardzo satysfakcjonowała. Ale to są marzenia, a jak to wyjdzie w praniu to tak naprawdę się okaże.
Wspomniałeś o liście życzeń. Jest na niej Emil Sajfutdinow. Korzystając z okazji podpytałem go, czy widziałby siebie w drużynie Włókniarza na przyszły sezon. Nie wykluczył takiej możliwości. Możesz powiedzieć coś więcej na temat tego zawodnika?
- Mogę powiedzieć tak, że mnie też Emil bardzo pasuje do składu. Bardzo chętnie bym go tu widział. To jest taki rasowy walczak, który przyciąga kibiców. Myślę, że z "Griszą" (Grigorij Łaguta - dop.) dogadywaliby się bardzo dobrze, ale nie tylko między sobą. Na razie to jest jednak tylko gdybanie i wróżenie z fusów. Zobaczymy jeszcze, co będzie z regulaminem itp. Jest dużo niewiadomych przed kolejnym sezonem. Myślę, że o naszych marzeniach i liście życzeń możemy rozmawiać.
Nawiążę jeszcze do niedzielnego turnieju i ostatniego spotkania z Unią Leszno. Tor sprzyjał widowiskowej jeździe. Zawodnicy, w tym Piotr Protasiewicz, podkreślają, że jeśli ten owal jest dobrze przygotowany to jest najlepszy do ścigania w Europie, o ile w ogóle nie na świecie. Ale powiedzmy sobie szczerze, że nie ma dobrego ścigania bez odpowiedniego przygotowania. Jest za to odpowiedzialny Andrzej Puczyński?
- Tak jest i robi to świetnie. Mieliśmy różne przygody, jeśli chodzi o przygotowanie toru w tym sezonie. Jednak najlepszym rozwiązaniem jest Andrzej i myślę, że tak pozostanie.
Kibice nawet mówią, że wolą oglądać zacięte spotkanie z mnóstwem walki na torze do ostatniego biegu, niż wysokie zwycięstwa.
- Obiecuję, że tor będzie robiony do walki. Będzie naprawdę fajne ściganie i ja już teraz chciałbym zaprosić kibiców na przyszły sezon. Myślę, że już nie przytrafią się nam takie blamaże, jak w tym roku i fani będą dumni z Włókniarza.
Ale o Włókniarzu w przerwie zimowej będzie głośno? Bo przecież planujecie prezentację drużyny, ponadto Gala Lodowa Sławka Drabika.
- Oczywiście, że tak. Może teraz wyjdę trochę przed orkiestrę, ale powiem tak, że może wszystkich zaskoczymy, jeśli uda nam się zdobyć odpowiednie finanse na organizację gali lodowej w nowej hali widowiskowo-sportowej.
Na pewno byłoby zdecydowanie cieplej, niż zazwyczaj. Kamil Cieślar. W niedzielę dla niego zbierano pieniążki. Sprzedano dużo losów, na trybunach zasiadło sporo fanów. Rozmawiałem z nim, on dziękuje sponsorom, że dalej z nim są i oczywiście najbliższym oraz kibicom. Co możesz więcej na temat Kamila i jego rehabilitacji powiedzieć?
- Cały czas z Kamilem jesteśmy i będziemy. Stale staramy się być w kontakcie. Wiemy, jaka jest poprawa u niego w leczeniu. W ostatnich tygodniach zaczyna wracać czucie w górnych częściach nóg. Kamilowi będziemy pomagać na dobre i na złe. Kamil przez Rafała Wilka został zarażony handbike’m. Zaczyna się w to bawić. Na pewno Włókniarz będzie jednym z jego głównych sponsorów, jeżeli tak zadecyduje. Znając Kamila, jestem przekonany, że na następnej Olimpiadzie będzie go stać żeby powalczyć z Rafałem Wilkiem o złoto.
Na zakończenie pytanie o bieżący sezon. Przed nami finał Azotów Tauron Tarnów ze Stalą Gorzów. Komu będziesz kibicował?
- Markowi Cieślakowi. Nie znam lepszego trenera w Polsce. To jest moje zdanie, może wielu się z nim nie zgadzać, ale jak dla mnie, Marek Cieślak jest numer jeden.
1.Grisza
2.Zengi/Szumina
3.Emil
4.Buczek
5.Nermark
6.Czaja
KSM za SF - 38,99
ha h Czytaj całość