Mam brzuszek i mógłbym się nie dopiąć - meczu RKM - Kolejarz powiedzieli

RKM Rybnik bez problemów pokonał w niedzielę na swoim torze ekipę Kolejarza Rawicz 54:35. Co do powiedzenia po meczu mieli główni bohaterowie widowiska?

Grzegorz Knapp: W pierwszym wyścigu miałem problemy z motocyklem, konkretnie z elektryką. Potem już było super. Cieszę się z mojego dobrego występu, chciałem pokonać Piotrka Świderskiego w ostatnim biegu, ale był po prostu lepszy. Gratuluję gospodarzom, którzy dziś pokazali, że pomimo znacznego osłabienia są znakomitym zespołem.

Marcel Kajzer: Troszkę się dziś namęczyłem, jechałem sześć razy, a tor był wymagający. Było troszkę nerwówki przed powtórką 14. wyścigu, bałem się, że moi mechanicy nie zdążą zmienić mi strony opony, ale opanowali to. Jestem zadowolony z siebie, szkoda tylko, że pozostali moi koledzy dziś nie dostroili się do naszej trójki. A szkoda, bo wtedy mogłoby być jeszcze ciekawiej.

Piotr Dym: Nie mam nic do powiedzenia. Mam problem z sobą, z motocyklami, ze wszystkim. Chyba skończę wcześniej sezon, bo nie mam ochoty już jeździć. Wtedy postanowię co dalej. Męczę się sam ze sobą, a taka jazda jest bez sensu.

Henryk Jasek - trener Kolejarza Rawicz: Jak się dowiedziałem, że nie jedzie Doyle, chciałem sam się przebrać w kevlar i pojechać. Ale mam brzuszek i mógłbym się nie dopiąć. A tak poważnie. Jestem zadowolony z jazdy moich chłopców. W takim składzie osiągnęliśmy dobry wynik, choć przy lepszej postawie Piotra Dyma i Marcina Nowaczyka mogliśmy więcej zwojować. Cóż, nie udało się. Jedziemy już na luzie i powoli już myślimy o kolejnym sezonie.

Patryk Pawlaszczyk: Nie za dobrze to dziś wyglądało. Miałem problemy z wyjściem spod taśmy, zresztą ciągną się one za mną już od półfinału Srebrnego Kasku w Częstochowie. Muszę teraz popracować nad sprzętem, czasu jest mało bo następne spotkanie już za tydzień. W dalszym ciągu żałuję mego miejsca w finale MIMP. Mogło być lepiej, ale wyszło jak wyszło. Jazda w drugiej czwórce nieco podcięła nam skrzydła, nie ukrywam, że jedziemy z mniejszym ciśnieniem, a to ma i dobre i złe strony.

Mateusz Chochliński: Zjadła mnie trema troszkę. Źle ustawiłem motocykl, na boku koleiny, a potem tylne koło wpadło w nią, kiedy odkręciłem manetkę gazu. O mały włos dotknąłbym taśmy. Ale cóż, szkoda troszkę. Teraz już jednak wiem jak pojechać następnym razem. Na ten mój błąd uwagę zwrócili mi tuż bo wyścigu mechanicy Antonio Lindbaecka, którzy byli w parku maszyn.

Komentarze (0)