Aleks Jovičić: Przedfinałowe przemyślenia

Już niebawem poznamy nowego Drużynowego Mistrza Polski. Dyskusja na temat dwumeczu finałowego robi się coraz bardziej żywiołowa, a on sam wydaje się być najciekawszy od kilku lat.

Gonitwa, którą wieńczy odebranie lauru Drużynowego Mistrza Polski powoli dobiega końca. Ten rozpędzony ekspres ma już przed sobą tylko dwie stacje, a są to rundy finałowe. Już niebawem poznamy medalistów batalii o miano najlepszej polskiej drużyny.

Nastąpi to tuż po koronacji Indywidualnego Mistrza Świata. Jak widać, emocji w najbliższym czasie nie zabraknie. Dwumecz finałowy o złoto zapowiada się niezwykle ciekawie. Oba zespoły wiele łączy i dzieli. Jednak przede wszystkim w jednym i drugim obozie nie brakuje chęci wygranej, pożądania sukcesu, presji kibiców oraz gwiazd speedwaya. Dawno finał nie zapowiadał się tak ciekawie, gdyż w przeszłości (może i z trudem) dało się wytypować faworyta. Teraz jest to zadanie niesamowicie trudne. Konfrontacjom tym towarzyszy wiele podtekstów, emocji oraz ten dreszczyk emocji. Czy da się jednoznacznie ocenić, komu bardziej to złoto się należy?

Patrząc na historię obu ekip nie sposób nie zauważyć wyraźnych różnic. Śmiało można rzec, iż są to zespoły z dwóch różnych epok. Nawet w znaczeniu dosłownym, gdyż gorzowianie swoje największe triumfy święcili w czasach PRL-u. Z kolei lata świetności tarnowskiego speedwaya przypadają na czasy kapitalistyczne. Do Stali pasuje określenie, iż jest to drużyna z tradycjami. Gorzów wychował wybitnych reprezentantów Polski, medalistów IMŚ. Takie nazwiska jak Zenon Plech czy Edward Jancarz to dla każdego fana czarnego sportu lektura obowiązkowa. Szczyt potęgi klubu znad Warty przypada na lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte. To właśnie wtedy gorzowianie zdobywali tytuły mistrzowskie, a ich zawodnicy sięgali po laury indywidualne. Warto wspomnieć, iż Stal Gorzów to siedmiokrotny mistrz kraju, a w latach 1975-1978 nie schodziła z najwyższego stopnia podium Drużynowych Mistrzostw Polski. Ciekawostką jest fakt, iż w tym czasie zespół ten o najwyższe cele walczył m.in. z Włókniarz Częstochowa, którego jednym z liderów był obecny trener tarnowian, a więc Marek Cieślak. To właśnie on wraz z kolegami z Gorzowa startował w reprezentacji Polski.

Unia Tarnów po pierwszy medal DMP sięgnęła dopiero w roku 1994. Wtedy już granice były otwarte, a zawodników spoza kraju witano z otwartymi rękami. To był zupełnie inny żużel niż ten w latach panowania Stali. Rynek transferowy był już całkiem wolny i już dość ruchliwy. O potencjale drużyny nie decydował fakt, iż w mieście była huta czy kopalnia, a np. zdolności w pozyskiwaniu sponsorów. Dwa jedyne mistrzowskie tytuły "Jaskółki" zdobyły w dużej mierze dzięki hitom transferowym, które umożliwiło wsparcie hojnego darczyńcy. Wtedy to obecny trener Azotów Tauronu jako opiekun klubu z Wrocławia twierdził, iż on też mając w składzie Tony Rickardssona i braci Gollobów zdobyłby mistrza bez problemu. Ciekawostką jest fakt, że Tarnów wszystkie medale zdobył mając w składzie właśnie wspomnianego Szweda.

Obie drużyny prowadzone są przez trenerów, znajdujących się na zupełnie innym etapie kariery. Wymieniany już Cieślak to zaprawiony w boju coach, który ma na swoim koncie cały szereg sukcesów. Na uwagę zasługuje to, iż do mistrzostwa Polski poprowadził aż trzy drużyny. Po raz pierwszy sztuka ta udała mu się z rodzimym Włókniarzem w roku 1996, następnie był Wrocław - 2006 i Zielona Góra w zeszłym sezonie. Teraz staje przed szansą po raz czwarty. Piotr Paluch to przedstawiciel młodego pokolenia. Właściwie debiutuje on w roli trenera, ponieważ jest to jego dziewiczy pełny sezon na tym stanowisku. Podobnie jak opiekun rywali staje on przed szansą zdobycia pierwszej trenerskiej korony ze swoim macierzystym zespołem. Tym samym jego motywacja powinna być podwójna.

Mimo, iż obie drużyny są bardzo mocne i to one powalczą o mistrzostwo, to w ich składach nie ma wielu żużlowców, którzy sięgali po to trofeum w przeszłości. Po obu stronach jest dwóch takich zawodników. Stal Gorzów ma Tomasza Golloba i Krzysztofa Kasprzaka. Gollob z drużyną wygrywał siedem razy, pięć w barwach Polonii Bydgoszcz, dwa z Tarnowem. Kasprzak raz triumfował z Unią Leszno. Do tego Niels Iversen był częścią mistrzowskiej drużyny Falubazu w roku 2009. W barwach biało-niebieskich ich odpowiednikami są Greg Hancock oraz Janusz Kołodziej. Amerykanin dołożył się do zeszłorocznego mistrzostwa Falubazu Zielona Góra, a na szyi Polaka złoty medal wisiał dwukrotnie, gdy jeździł właśnie w Tarnowie oraz także przed dwoma laty w barwach Unii Leszno.

Ostatnie złoto Stal Gorzów zdobyła w roku 1983. Trener Piotr Paluch miał wtedy 13 lat, Tomasz Gollob 12, Niels Kristian Iversen roczek, a Matej Zagar kilka miesięcy. Reszty zawodników gospodarzy, powołanych na pierwszy mecz finałowy nie było jeszcze na świecie. W ostatnich latach takie drużyny sięgały po mistrzostwo. Unia Leszno i Falubaz Zielona Góra odpowiednio w latach 2007 i 2009 wrócili na tron po 18 latach.

Źródło artykułu: