Winny regulamin

Niedzielny pojedynek z PSŻ-em Poznań zakończył serię jednostronnych potyczek na torze przy ulicy Sportowej w tegorocznym sezonie. Jednak ostry ból głowy po tym spotkaniu miał skarbnik bydgoskiej drużyny, bowiem żużlowcom Polonii trzeba było zapłacić spore stawki za imponujące zdobycze punktowe.

- Skarbnika na pewno będzie to bolało, bo zawodnikom trzeba wypłacić duże pieniądze - mówił tuż po meczu z PSŻ-em Marek Bąkowski. I to prawda, bowiem wszyscy poloniści legitymowali się wysokimi zdobyczami. Wszyscy, poza Jackiem Gollobem, który po raz kolejny pojechał poniżej swoich możliwości.

Bydgoszczanie w tym sezonie muszą jeździć w I lidze i nikt nie ukrywa, że jest to jest na pewno spory cios dla tak zasłużonego klubu. Jednostronne spotkania z ligowymi średniakami tłumów na widownię nie przyciągną, bo w mieście nad Brdą kibice są przyzwyczajeni do oglądania światowych gwiazd. Stąd trudno się dziwić, że ostatni mecz z PSŻ-em oglądało tylko 3500 widzów. Na szczęście w dwóch pozostałych spotkaniach gospodarzy czekają arcyważne pojedynki z Intarem Ostrów i Lotosem Gdańsk. Być może właśnie wtedy miejscowy stadion odwiedzi zdecydowanie większa liczba fanów. - To także wina regulaminu. Trochę to dziwne, że inne przepisy obowiązują w Speedway Ekstralidze, a inne w pozostałych ligach. Żużel jest właściwie jedynym sportem, w którym istnieje taki podział. Na dodatek co roku zmieniane są także przepisy, co jest nie do pomyślenia w innych dyscyplinach - dodał z kolei inny działacz ekipy z Bydgoszczy.

Taka sytuacja pokazuje, że przynajmniej trzy drużyny z I ligi już teraz są gotowe, aby rywalizować o zwycięstwa w Speedway Ekstralidze. Bo na pewno Polonia Bydgoszcz, Lotos Gdańsk i Intar Ostrów są na tyle zorganizowanymi klubami, że już dzisiaj z nawiązką zastąpiłyby Unię Tarnów i Marmę Rzeszów, oczywiście po odpowiednich wzmocnieniach, co byłoby z korzyścią nie tylko dla jakości sportowego widowiska, ale także dla klubowego budżetu.

Komentarze (0)