Henryk Jasek: Złota rezerwa taktyczna nic nam nie daje

Drużyna Kolejarza Rawicz po piętnastu ligowych kolejkach ma na swoim koncie komplet piętnastu porażek. Wydawało się, że "Niedźwiadki" mogą powalczyć o dobry wynik w niedzielnym meczu w Rybniku, w którym gospodarze wystawili do ośmioosobowego składu pięciu juniorów. Przyjezdni szansę na zwycięstwo przekreślili w zasadzie już po kilku biegach, ale była możliwość zbliżenia się do rywali na różnicę 6-8 punktów.

Kolejarze przegrywali różnicą sześciu "oczek" po rozegraniu trzech wyścigów. Zgodnie z regulaminem już wówczas możliwe było wprowadzenie przez trenera Henryka Jaska rezerwy taktycznej. Były zawodnik Sparty Wrocław i Unii Tarnów na taki krok się jednak nie zdecydował. I trudno mu się dziwić, gdyż zawodnicy jadący w gonitwie numer 3 po raz pierwszy prezentowali się na torze i zachowaniem nie fair w stosunku do nich byłoby ich zastępowanie bez szansy wyjazdu na tor. Bardziej dziwić jednak może niezastosowanie tegoż manewru taktycznego w dalszej części zawodów (miejscowi powiększali swą przewagę niemal z każdym biegiem).

- Gdyby zastosowano zmianę taktyczną albo jokera, to mielibyśmy znacznie więcej punktów - mówiło po spotkaniu kilku zawodników RKS-u. Dlaczego więc nie zdecydowano się także na wprowadzenie złotej rezerwy taktycznej, dzięki której (gdyby okazała się skuteczna) różnica między oboma zespołami wynosiłaby zaledwie kilka punktów? Przypomnijmy, że taki ruch przyjezdni mogli wykonać już po pięciu biegach, gdy stan meczu brzmiał 20:10. Odpowiedzi na powyższe pytanie udzielił Henryk Jasek: - Złota rezerwa taktyczna praktycznie nic nam nie daje. Może gdyby któryś nasz zawodnik pojechał jako joker, to mielibyśmy o kilka punktów więcej, ale patrząc na końcowy wynik, to niewiele ona by wniosła.

Opiekun rawickiej "lokomotywy" ocenił również jazdę swych podopiecznych w niedzielnych zawodach: - Po raz kolejny wyszły na jaw wszystkie nasze słabości. Paweł Ratajszczak ma duże problemy z wygrywaniem startu. Na trasie nic nie jest w stanie zdziałać, podczas gdy przegrywa start w każdym biegu. Gdyby lepiej wychodził spod taśmy, byłby to inny zawodnik. Piotr Dym to doświadczony zawodnik, ale nie radzi sobie zbyt dobrze. Kiedy widzi, że tor jest dziurawy bądź ciężki, chyba spala się nerwowo. Nie twierdzę, że nasi zawodnicy mają świetny sprzęt. Moje zdanie jest jednak takie, że trzeba najpierw szukać przyczyn słabszej jazdy w sobie, potem w motocyklach.

Komentarze (0)