Jednym z głównych liderów Stali Gorzów jest w ostatnim czasie Matej Zagar. Słoweniec kolejny dobry występ zanotował w pierwszym meczu finałowym Enea Ekstraligi, w którym to jego ekipa wygrała z Azotami Tauronem Tarnów jedynie pięcioma punktami. Okazuje się jednak, że gorzowianie nie mieli zbyt wielu okazji do treningów. - Ostatnio podejmowaliśmy tutaj drużynę z Zielonej Góry, a potem warunki pogodowe były tak złe, że nie pozwoliły nam na porządny trening. Mimo że byliśmy na miejscu, nie mogliśmy niestety wyjechać i kręcić próbnych kółek wtedy kiedy byśmy chcieli. Trenowaliśmy na raty. Poza tym jest już późno, mamy jesień i ostatnio jak tu jeździliśmy było około dwudziestu stopni, a dziś trzy, może cztery. To robi dużą różnicę jeśli chodzi o ustawienia sprzętu - wytłumaczył Słoweniec.
W pierwszych dwóch wyścigach Zagar jechał w cieniu swojego kolegi z pary. Najpierw musiał walczyć o dwa punkty z Martinem Vaculikiem, a potem uznał wyższość Grega Hancocka. Następnie jednak Słoweniec wygrywał wszystkie swoje pojedynki, a w dziesiątym biegu wykręcił najlepszy czas dnia. - Początek tego meczu nie był dla mnie pomyślny, bo miałem problemy w dwóch pierwszych wyścigach. Potem jednak złapałem o co chodzi i wygrałem wszystkie kolejne pojedynki - skomentował. - Pięć punktów to nie jest dużo, ale może to lepiej, że wygraliśmy tak nisko. Dzięki temu do rewanżu podejdziemy z większą determinacją i na pewno nie pozwolimy, żeby w nasze szeregi wkradło się jakieś większe rozluźnienie - dodał.
- Do meczu w Tarnowie podchodzimy tak, jakbyśmy rozpoczynali rywalizację od nowa. Mój ostatni występ na tym torze... Tak prawdę mówiąc ja w Tarnowie w ogóle wtedy nie pojechałem, bo sprzęt zawiódł na całej linii. Ostatnio spisuję się jednak dobrze, wszystkie problemy odeszły w niepamięć i liczę, że pójdzie mi tam dobrze. Ja zresztą lubię się ścigać na tamtejszym torze. Mam nadzieję, że dopisze nam szczęście - powiedział Zagar.
W przyszłym roku słoweński żużlowiec ponownie będzie startował w cyklu Grand Prix, do którego drzwi pukał już od wielu sezonów. - Awans do Grand Prix to naprawdę fajna sprawa. To daje mi więcej mocy i determinacji, żeby prezentować się wciąż lepiej i lepiej. Nie obawiam się o to, że starty w elicie jakoś mnie zmęczą, czy źle na mnie wpłyną. Fizycznie jestem świetnie przygotowany do tego, aby jeździć w Grand Prix - zakończył zawodnik Stali Gorzów.
Kibice powinni wam być wdzięczni że trzeba było niemal u siebie dostać w d... żeby stać was było na "większą determinację".