Piotr Szymański zadeklarował dopuszczenie kobiet do treningów. To jest zwycięstwo dla Kingi Wachowskiej, która po prostu chciała potrenować. Ale co dalej? Zmiana w RSŻ dotycząca treningów to tylko początek, zatrzymanie się na tym etapie, nadal będzie łamaniem praw człowieka ze względu na płeć. Nadal będzie kilka pań niezadowolonych, co więcej, mających za sobą prawo nadrzędne - Konstytucję. Dlaczego zatem całkowicie nie znieść ograniczeń?
Pozwolenie na treningi kobiet to początek zmian. Jest to konieczne, przecież bez treningów nie wiadomo kto może, a kto ma fanaberie. Tu nastąpi pierwszy przesiew, bo nieletnim potrzebna jest zgoda rodziców - przypominam, bo moja osobista córka to przeczyta. Następnie oczywiste wydają się trzy etapy treningów. Wykluczające, bo niektórym tylko się wydaje, że mają siłę i talent. Może i kawałek ujadą, ale pierwszy "dzwon" zweryfikuje chęci. Najlepszy etap dla dziennikarek i felietonistek, już im żaden dziennikarz/felietonista nie zarzuci, że nie kumają. Drugi etap - miłościwie. Dziewczyny trenują, trenują i trenują. Fajnie by było chociaż z amatorami pojeździć. Niestety "miłośnicy" mają swoją ligę, do której wstęp mają zdający egzamin (!) mężczyźni.Trzeci etap konkret - treningi z innym szkółkowiczami, chciałoby się dalej, są przesłanki, nie daj Panie, że nawet lepsza od chłopaków. Trzeba będzie kolejny zlot czarownic robić, gdy będą Polki z dwóch ostatnich etapów? Ano trzeba będzie, bo zgoda na treningi to nie to samo co dopuszczenie do egzaminów.
Właściwie schody się dopiero zaczynają. Zgoda na egzamin- amatorski czy nie, to jednak kolejny ważny moment. W Polsce kobiety już jeździły w turniejach indywidualnych. Na upartego mogłyby nawet w lidze. Mowa oczywiście o zawodniczkach zagranicznych, bo Polki to jakieś dziwnie inaczej zbudowane niż reszta pań (to nie mój "argument" w kampanii żużel tylko dla facetów). O tym, że zawodnicy zagraniczni mogą startować bez oporu i bez względu na płeć świadczy zapis z RSŻ, Art. 15. 5. (Część I, Rozdział 4)
Zawodnik obcokrajowiec musi przedstawić licencję spełniającą warunek:
1) licencja jest wystawiona przez FIM i upoważnia do startu w zawodach: Grand Prix, mistrzostwa świata, międzynarodowe lub
2) jest wystawiona przez Narodową Federację zawodnika (FMN)(...)
Przy dobrych wiatrach (zmianach w RSŻ), wynika z tego, że dobre Polki na równi z innymi dobrymi zawodnikami mogłyby startować w turniejach indywidualnych. Już słyszę głośne larum: "OK - turnieje indywidualne, ale nie do ligowych zawodów!". Czyli co? Czyli do amatorów. Coś się jednak i tutaj gryzie. Skoro panie będą mogły startować indywidualnie, to dlaczego inni amatorzy nie? Normalnie stanę w obronie facetów. Nie można dyskryminować w taki sposób mężczyzn amatorsko uprawiających żużel. Niech będzie normalnie, zdajesz egzamin, masz licencję "Ż", jesteś dobry/dobra by wskoczyć do składu, to wskakujessz i jedziesz. Jeśli nie łapiesz się do składu, jedziesz z amatorami. Niech tor i czas zweryfikuje zdolności i możliwości. Wątpię, by nagle znalazło się kilkadziesiąt pań, które wkroczą w żużel, by np. stworzyć ligę kobiecą. Bez obaw! Nie zapominajmy o jeszcze jednej sprawie. Kasa. Może i kobiety kochają zakupy czy wizyty u fryzjera, ale wydawać niebagatelne sumy, po to by źle wyglądać, żeby kaleczyć piękno? Bez względu na płeć, zawodnicy którzy kaleczą piękno sportu, nie dają rady - powinni sobie odpuścić. Feministycznie, ale i żużlowo rzecz ujmę - kobiety z wydawaniem dużych pieniędzy są jednak rozsądniejsze od mężczyzn.
Jeszcze jedno. Wiele jest osób, którym pomysł z kobietami się nie podoba. Czy to powód do drwin, żałosnych dowcipów z ZZ podczas okresu? Nie sądzę. Nie, że nie mam poczucia humoru. W przyszłym tygodniu robię pierogi dla trenera Czernickiego (to był jego warunek dopuszczenia do trenigu), publicznie prorokuję protesty z wieżyczki, dotyczące moich nieregulaminowych buforów zabezpieczających. Ale... co za dużo to niezdrowo. I ze smakiem proszę, jak pierogi z jagodami.
A! I jeszcze jedna Poprawka w temacie Babeczek - Uprzejmie informuję rzecznika prasowego klubu z Zielonej Góry: stojąc w niedzielę przed bramą klubu około 40 minut w deszczu, usłyszałam, że nie możecie mnie wpuścić do klubu, bo takie są regulaminy. Rzeczniku Kamilu K., regulamin dotyczy parku maszyn, nie klubu. Nawet Waszemu człowiekowi z ochrony było głupio, że media, na dodatek kobieta w deszczu czekać musi. Zmokłam, bywa. Zbywanie mnie regulaminem (bez sensu), też bywa. Wizerunek psujecie klubowi, Kamilu K., odrobina serca lub dobrej woli jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Baba, czy nie, myśleć wypada, czasami nawet regulamin nie przeszkadza.