- Przyznam szczerze, że jestem z siebie zadowolony. Niektóre mecze w Lublinie wiodły się jak się wiodły. Być może dobrze, że wyszło tak a nie inaczej, bo chcąc startować w Ekstralidze miałbym bardzo wysoki KSM i wykluczyłbym sobie sam taką możliwość. A nie ukrywam, że mam takie plany. Poza tym, większą radością są zawsze mecze wyjazdowe. U siebie nie jest problemem zrobić punkty, kiedy sprawdza się tor raz w tygodniu. To zadanie jest trudniejsze na wyjeździe. Wtedy do rywala jedzie się raz w roku i trzeba się wykazać dużym sprytem, by szybko odczytać warunki torowe. W moim przypadku praktycznie każdy mecz na wyjeździe był dobry. To bardzo cieszy. Do tego doszły wszystkie finały, które chciałem, więc indywidualnie zaprezentowałem się dobrze. Jechałem naprawdę dobrze i z tego miejsca dziękuję za to moim sponsorom: firmie Kadek – Jelita Naturalne z Gdańska, firmie Hanesco z Lublina na czele z Dariuszem Piątkiem oraz firmie Woliński Diesel Service z panem Grzegorzem Wolińskim. Poza tym, dziękuję firmie Broda E-shops Systems z Jarosławem Brodą i AMD Group z Michałem Drymajło na czele – powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Dawid Stachyra.
Żużlowiec Lubelskiego Węgla KMŻ dobrze czuje się w swoim obecnym klubie, jednak nie ukrywa, że przyszedł czas na podjęcie poważniejszego wyzwania. - To jest temat już na przyszły rok. Ciężko oczywiście powiedzieć, jak potoczą się dokładnie moje losy. Dziś mogę powiedzieć jedynie tyle, że chciałbym jeździć w Ekstralidze. Wydaje mi się, że już na to pora. Opinie są różne i takie do mnie trafiają. Z niektórych się śmieję, bo ludzie dziwnie reagują na pewne sytuacje. Dla mnie temat jest prosty. Żużel to próby i błędy. Jeśli nie spróbuję w Ekstralidze, to nie dowiem się, czy mnie na nią stać. Gdybym miał zanotować zły sezon, to wiem, że będzie czekać mnie wiele pracy. W przypadku udanego sezonu mógłbym mocno popchnąć w przód swoją karierę. Jeśli nie spróbuję, to się nie dowiem - podkreśla Stachyra.
Wiele wskazuje więc na to, że korzystne oferty z Ekstraligi mogą sprawić, że Dawid Stachyra w ogóle nie rozważy pozostania w swoim obecnym klubie. - Trudno mówić o jakimś pierwszeństwie w przypadku któregoś z klubów. Chciałbym przedstawić dobrze całą sytuację, bo niektóre osoby nie rozumieją najwyraźniej żużla. W Lublinie jest mi naprawdę dobrze. To był bardzo fajny rok zarówno indywidualnie jak i drużynowo. Atmosfera w zespole była świetna. Życzyłbym sobie, żeby wiele klubów miało takie ekipy, gdzie trzon stanowią zawodnicy polscy. Znamy się się na co dzień z "Miśkiem", Danielem Jeleniewskim czy chłopakami z Rzeszowa. Komunikacja w drużynie jest bardzo ważna i to nam pomagało. Z Lublina jestem bardzo zadowolony. Wszystko było w najlepszym porządku. Moje ambicje sportowe sięgają jednak wyżej. Zmiana klubu nie byłaby więc spowodowana tym, że w Lublinie jest coś nie tak. Mam chęć podjęcia rękawicy w Ekstralidze. Jeśli pojawią się takie oferty, to rozważę je w pierwszej kolejności. Nie skreślam jednak Lublina, bo trudno powiedzieć, czy jakieś opcje ekstraligowe dojdą do skutku - zakończył zawodnik.