Mariusz Puszakowski: Obiecuję, że będę walczył do końca

GTŻ Grudziądz w tym sezonie spisuje się poniżej oczekiwań. Przed rozpoczęciem rozrywek podopieczni trenera Andrzeja Maroszka określani byli mianem "czarnego konia" rozgrywek. Celem zespołu był awans do pierwszej czwórki. Tymczasem GTŻ zajmuje dopiero przedostatnie miejsce w tabeli.

Zawodnicy, zwłaszcza ci zagraniczni nie spełniają podkładanych w nich nadziei. Sporo kontrowersji wśród kibiców wzbudził fakt, gdy od składu przez dłuższy czas odsunięty został Paweł Staszek oraz w meczu z Rawiczem Mariusz Puszakowski. - Muszę dostosować się do tego jakie są reguły. Jeśli jestem w składzie to przyjeżdżam na mecz, jeśli nie jadę to również jestem z całym swoim sprzętem w parkingu i tak to wygląda. - tłumaczy Mariusz Puszakowski.

W ostatnim czasie sporo mówiło się, że na taki stan rzeczy wpływa zła atmosfera w zespole, zaś drużyna GTŻ-u to zlepek indywidualności. Mariusz Puszakowski po niedzielnym spotkaniu z Lokomotivem Daugavpils odniósł się do tego stwierdzenia. - Nie ma zawodnika, który by się ze mną nie przywitał, nie porozmawiał. Dzisiaj startowałem w parze z Niklasem Klingbergiem. Podobnie jak z Ericem Anderssonem rozumiałem się z nim bardzo dobrze. Widzę, że da się z nim cokolwiek robić. Można porozmawiać, chociaż jest dużo starszy ode mnie, to przychodzi do mnie i pyta co ja robię ze sprzętem, co zmieniam. Reszta zawodników była, że tak powiem obca. Na co dzień jedynie z Pawłem Staszkiem konsultujemy się co zmienić. Wydaje mi się, że obecni na dzisiejszym meczu byli tylko Niklas Klingberg i Morten Risager, który starał się cokolwiek robić, aczkolwiek nie wychodziło mu dziś. Jest młody jeszcze, jechał w podstawowym składzie z pół zewnętrznych i ciężko mu było. - ubolewa popularny "Puzon".

Po porażce z Lokomotivem szanse GTŻ-u na uniknięcie baraży drastycznie zmalały. Jak zapowiada lider GTŻ-u, zarówno zespół jak i on sam zrobi wszystko, aby zachować twarz. - Będzie bardzo ciężko, ale zrobimy wszystko, żeby to wyciągnąć. Ja ze swojej strony obiecuję, że będę walczył do końca i walczę, stwarzam jakiekolwiek sytuacje na torze, aczkolwiek nie jestem maszyną do robienia punktów. Zawsze się staram, żeby zawody były widowiskowe, robię jakieś mijanki itp. Czasami nie wychodzi i tyle - kończy Puszakowski.

Źródło artykułu: