Od wtorku miały nastać lepsze czasy w Polonii Bydgoszcz. Tego dnia mieliśmy wreszcie poznać nowego prezesa klubu, który rozpocząłby wyprowadzanie klubu z głębokiego kryzysu. Następcy Mariana Deringa jednak nie poznaliśmy bowiem rada nadzorcza unieważniła trwający półtora miesiąca konkurs. "Bezkrólewie" na Sportowej nadal więc trwa a zawodnicy powoli zaczynają tracić cierpliwość.
- W klubie wciąż nie ma prezesa i nie jest to dla mnie komfortowa sytuacja. Nie ma z kim porozmawiać na temat spłaty zaległych pieniędzy ani kontraktu na przyszły sezon - mówi Krzysztof Buczkowski, jeden z liderów bydgoskiego zespołu. - Jestem co prawda w stałym kontakcie z Andrzejem Polkowskim, ale on nie może podejmować wielu decyzji. 31 października mija termin spłaty zaległości i jeśli tego dnia nie będę miał pieniędzy na koncie to powoli zacznę rozglądać się za innym pracodawcą. Nie mogę czekać w nieskończoność, tym bardziej, że nie ma nawet ustalonych żadnych terminów spotkań, a w klubie nie ma z kim porozmawiać na wszelkie ważne tematy. Chce wreszcie wiedzieć na czym stoję, odpocząć w spokoju po sezonie i rozpocząć przygotowania do przyszłorocznych rozgrywek - dodaje "Buczek".
Krzysztof Buczkowski ma z Polonią ważny kontrakt na sezon 2013. Strony muszą jednak podpisać aneks finansowy gwarantujący zawodnikowi nie mniejsze zarobki niż w tym roku. Żużlowiec - mimo trudnej sytuacji w bydgoskim klubie - podtrzymuje swoje deklaracje, że nie zamierza odchodzić z drużyny ze Sportowej. - Chce zostać w Polonii, bo bardzo dobrze się czuję w tym klubie. Mam nadzieję, że mimo wszystko niebawem znajdzie się kompetentna osoba, która właściwie pokieruje klubem. Dobrze, że w przyszłym roku do Bydgoszczy wróci Grand Prix. To doskonała okazja, by Polonia zarobiła sporo pieniędzy. Wierzę więc, że w klubie niebawem będzie lepiej. Nie ukrywam jednak, że ta niepewność coraz bardziej mnie męczy i nie zamierzam czekać w nieskończoność na rozstrzygnięcie sytuacji w klubie - zakończył jeden z liderów bydgoskiego zespołu.