Zdzisław Rutecki urodził się 4 czerwca 1960 roku. Licencję żużlową zdobył w 1978 roku. Do 1981 roku występował w GKM Grudziądz, gdzie powrócił jeszcze w sezonie 1993). W latach 1982–1992 i 1994 bronił barw Polonii Bydgoszcz, a w 1995 roku Startu Gniezno. Po zakończeniu kariery żużlowca był długoletnim trenerem Polonii, a od 2009 roku prowadził Orła Łódź.
Niestety, 27 kwietnia 2011 "Rutek" zginął na miejscu w wypadku samochodowym w Brzozówce pod Toruniem. Jechał na zawody z Wołodymirem Tejgałem, młodym zawodnikiem ROW Rybnik. Zdzisław opiekował się wówczas Aleksandrem Łoktajewem, którego nie było w samochodzie. Przez wiele lat karierze Ruteckiego towarzyszył Andrzej Koselski, znany przed laty bydgoski żużlowiec i trener.
- O Zdzisławie mogę mówić w samych superlatywach. Poznałem go, jako dobrze zapowiadającego się juniora z Grudziądza. Chyba Rysiek Nieścieruk sprowadził go do Polonii, w której startował przez wiele lat, a później był trenerem. "Rutek" był bardzo koleżeński, podczas zawodów zawsze pomagał i doradzał kolegom z zespołu. Był po prostu dobrym duchem drużyny, bez reszty jej oddany. Zdzisław zawsze mówił prosto w oczy to co myśli. Prawda była dla niego najważniejsza. Nie wszystkim to się podobało, ale nigdy nie obgadywał nikogo za plecami. "Rutek" był bardzo zaangażowany w życie klubu. Nawet, gdy pracował jako policjant w każdej wolnej chwili wpadał na Sportową. Do końca życia był bez reszty oddany swojej ukochanej dyscyplinie - mówi Andrzej Koselski.
Przez długie lata swojej kariery Zdzisław Rutecki był liderem bydgoskiej Polonii. Starsi kibice na pewno nigdy nie zapomną jego charakterystycznej sylwetki na motocyklu. - Dla Zdzicha nie było nigdy na straconych pozycji - walczył i atakował do samego końca. Miał znakomity przegląd sytuacji na torze. Tego inni zawodnicy mogli mu zazdrościć. "Rutek" miał bardzo specyficzny sposób startowania. Niekiedy wzbudzało to śmiech w parkingu. Ale najważniejsze, że był skuteczny. To był bardzo dobry żużlowiec, a potem trener. Bardzo nam go brakuje. Straciliśmy fajnego kumpla i bardzo mądrego człowieka - mówi trener Koselski.
Bydgoski szkoleniowiec dodaje, że o mało co Zdzisław Rutecki zostałby... biegaczem, a nie żużlowcem. - Zdzisław pochodził z Grudziądza. Jego idolem był Bronek Malinowski, z którym się dobrze znał i każdą wolną chwilę poświęcał bieganiu. Niemal w ostatniej chwili postawił na żużel. Do dziś pamiętam, jak na zgrupowaniach i treningach nie dawał kolegom z drużyny szans w bieganiu. Nawet handicapy im nic nie dawały. O Zdzichu nie mogę powiedzieć złego słowa... - kończy Andrzej Koselski.