Z informacji uzyskanych przez dziennikarzy Gazety Wrocławskiej wynika, że miasto Wrocław nie będzie zainteresowane wspieraniem żużlowej Betard Sparty w takim samym zakresie, jak miało to miejsce w poprzednim sezonie. Przypomnijmy, że w minionym sezonie wyniosło ono milion złotych brutto. Wiele wskazuje na to, że tych pieniędzy może zabraknąć w budżecie klubu na przyszły rok. - Jest to pokaźna kwota. Miasto Wrocław jest miastem, w którym jest duża liczba dyscyplin. W tym kilka zespołów na najwyższym poziomie. To nie jest kwestia tylko wspierania bezpośrednio statutowej działalności klubu. Jest nam bardzo trudno. Moi sponsorzy deklarują dalsze wsparcie, ale to jest wszystko za mało. Dzisiaj jestem w takiej sytuacji, że nie wiem co robić. Dziennikarze pytają co dalej, a ja nie chcę na razie udzielać więcej informacji, bo dopóki nie mam konkretnej wiadomości z miasta, to nie mogę się szerzej na ten temat wypowiadać. Dyrektor Sutryk rozmawia z nami, ale nie jest osobą decyzyjną w tej sprawie. Trudno powiedzieć, kiedy zapadną jakieś konkretne decyzje - powiedziała dla SportoweFakty.pl Krystyna Kloc.
Prokurent Betardu Sparty nie ukrywa, że cała sytuacja wywołuje u niej zniechęcenie. Podkreśla jednak bardzo duży, emocjonalny związek z klubem. - Ten klub to jest takie dziecko mojej rodziny. Dwadzieścia lat ten klub wspieramy i go prowadzimy. Jest trudno z dnia na dzień to dziecko porzucić. Porzucić, to znaczy zostawić i nie martwić się o jego przyszły rok. Klub to nie jest zabawka. To jest wizytówka miasta i regionu. To własność społeczeństwa niezależnie od tego jak ją nazwiemy - czy będzie to spółka, czy inna forma działalności. Los klubu jest ważnym tematem. Proszę się nie dziwić, że ten temat wywołuje tak wiele emocji. Ostatnie lata to walka o utrzymanie tego klubu, o jego życie. Myślałam, że po Euro przyjdzie łatwiejszy czas dla naszej dyscypliny. Do końca tygodnia będą musiały być podjęte ważne decyzje. Ja będę również rozmawiała z rodziną, bo my nie jesteśmy w stanie jednoosobowo dalej wspierać klubu. Chciałam spotkać się z prezydentem miasta, ale do spotkania nie doszło. Osoby odpowiedzialne za sport w mieście żadnych informacji nie przekazują. O remoncie stadionu słyszymy od roku 2006, a mamy 2012 i nic się nie dzieje. Infrastruktura wygląda coraz gorzej. Żadnych konkretów na ten temat nie mamy - wyjaśniła Kloc.
Choć przyszłość klubu jest niepewna, podejmowane są rozmowy z zawodnikami. Na ten moment nie można się jednak spodziewać konkretnych ruchów. - Zawodnicy czekają na moje decyzje. W przyszłym tygodniu ma się z nimi spotkać Piotr Baron. Możemy rozpocząć rozmowy, tylko w tej sytuacji powstaje pytanie po co? Bez wsparcia miasta trudno jest funkcjonować jakiemukolwiek klubowi na najwyższym poziomie - zakończyła Krystyna Kloc.