Boniek: Jazda Golloba mnie podnieca

Świeżo upieczony prezes PZPN Zbigniew Boniek to od urodzenia wielki fan żużla. Czy znajduje czas, żeby pojawiać się na żużlowych stadionach?

Rafał Mandes
Rafał Mandes

Rafał Mandes: Można urodzić się w Bydgoszczy i nie złapać żużlowego bakcyla?

Zbigniew Boniek: Nie wiem jak to jest z tymi młodymi, ale ci wszyscy, co mają teraz po 40 albo więcej lat na pewno interesują się żużlem. W Bydgoszczy za moich czasów chodziło się na wszystko - hokej, żużel czy piłkę. Grałem w piłkę w Zawiszy, na żużel chodziłem na Polonię i nikogo to nie dziwiło i nie denerwowało. To były inne czasy. Bardzo fajne czasy.

Pamięta pan swoje pierwsze spotkanie z żużlem?

- Pamiętam wszystkie swoje spotkania z żużlem. Jak byłem młody, to byłem niemal na każdym meczu Polonii. Połukard, bracia Świtała, Glucklich, Bonin, Stachowiak, Kupczyński, Witkowski, Kasa, Koselski. Oj, wielu znakomitych żużlowców widziałem na własne oczy. Niestety na własne oczy widziałem też śmiertelny wypadek Jerzego Bildziukiewicza w 1971 roku.

Co jest zatem tak wciągającego w żużlu, że stał się on jedną z pana pasji?

- To jest jeden z nielicznych sportów, który działa na trzy zmysły - wzrok, słuch i węch. Wzrok to piękna jazda i piękna walka, słuch to ryk silników, choć teraz przez te tłumiki już dużo mniejszy, a węch to oczywiście zapach unoszącego się metanolu. Do tego teraz kolorystycznie się to wszystko dużo lepiej prezentuje, bo dawniej wszystko było takie czarno-białe.

Żużel to jeden z nielicznych sportów, w którym Polacy odgrywają pierwszoplanowe role. Jak pan myśli, dlaczego?

- Przyczyna jest prosta. W żużlu możemy zaproponować najlepszym zawodnikom na świecie dużo lepsze warunki niż w pozostałych ligach. A skoro polskie kluby stać na sprowadzenie najlepszych, to i liga jest znakomita. Gdyby włodarzy piłkarskich klubów stać byłoby na sprowadzenie, a potem płacenie pensji, takim zawodnikom jak Lionel Messi czy Zlatan Ibrahimović, to i ta liga też byłaby konkurencyjna z tymi najlepszymi z Europy. Reasumując - skoro w Polsce jeżdżą najlepsi, a nasi żużlowcy rywalizują z nimi co chwilę, to sami stają się lepsi i potem mamy wyniki na arenie międzynarodowej takie, jakie mamy.
Zbigniew Boniek przyznaje, że kibicem żużla jest od urodzenia Zbigniew Boniek przyznaje, że kibicem żużla jest od urodzenia
W jednym aspekcie powodów do dumy jednak nie mamy. Mowa o regulaminie, który spędza wszystkim sen z powiek. Ten najnowszy zbiera dużo pochwał zwłaszcza w kwestii bezpieczeństwa.

- Wreszcie ruch w dobrą stronę. Nie rozumiem jakim cudem nikt wcześniej nie wpadł na pomysł, by tak jak w piłce sędziów, tak w żużlu na warsztat wziąć toromistrzów. Tacy toromistrzowie muszą być odpowiednio przeszkoleni i nie będziemy już świadkami sytuacji, gdy gospodarze meczu latają z łopatami i tak przygotowują tor, by rywale nie mieli jakichkolwiek szans. Do tego skład toromistrzów na konkretną kolejkę powinien być znany 24 godziny przed meczami, by nie było żadnych niepotrzebnych spekulacji. Jeśli chodzi o wcześniejsze wersje regulaminów to za dużo było manipulacji, bo nie może być tak, że zasady ustalają ci, co później biorą udział w rywalizacji. Regulamin powinien być jeden na 110 lat i koniec kropka!

Śledził pan tegoroczną rywalizację w Ekstralidze? Złoto dla Unii Tarnów w pełni zasłużone?

- Śledziłem niemal wszystkie mecze, które można było zobaczyć w telewizji. Tak sobie planowałem niedziele, by spokojnie usiąść przy kominku i obserwować rywalizację w naszej lidze. To był znakomity sezon, pełen znakomitych spotkań i co najważniejsze pełen niezwykle interesujących biegów. Co do mistrza. Żużel to sport matematyczny, Unia jeździła najrówniej i tytuł jej się w pełni należał. Liczb oszukać się nie da.

Wiele ciekawego działo się również w cyklu Grand Prix. Mistrzowski tytuł dla Chrisa Holdera to zapowiedź dominacji młodych wilków, czy jednak ci starsi i bardziej doświadczeni jeszcze napsują młodszym dużo krwi?

- Gollob, Hancock czy Pedersen na pewno będą wygrywać poszczególne zawody, na pewno w poszczególnych biegach nie raz i nie dwa zaprezentują kosmiczną jazdę, ale w perspektywie całego sezonu fizjologii zapewne oszukać się nie da i ci młodsi mogą zdominować klasyfikację generalną. Holder to bardzo dobry zawodnik, tytuł wygrał zasłużenie, ale w Toruniu w starciu z Pedersenem powinien być wykluczony. W żużlu w 99 procentach przypadków dwa razy dwa jest cztery, ale akurat w tej sytuacji ktoś zadecydował, że dwa razy dwa to pięć, a nie cztery. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Wracając do Holdera. Na świecie jest zaledwie kilku zawodników, którzy potrafią ścigać się na dystansie i Australijczyk jest w tym gronie. Nie wykluczam, że w najbliższych latach może zdominować Grand Prix i być może zostanie takim drugim Ivanem Maugerem.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×