W pionierskim powojennym okresie polskiego żużla jednym z najaktywniejszych terenów jego uprawiania był obszar dzisiejszego województwa śląskiego. Jednym z tych ośrodków, który przetrwał koniec ery maszyn przystosowanych i doczekał się udziału w profesjonalnej lidze była leżąca już na terenie Zagłębia Dąbrowskiego Czeladź. Ciekawa historia speedwaya w tym mieście jak również dramatyczne i nietypowe okoliczności, które doprowadziły do kryzysu tej dyscypliny sportu, a w efekcie rychłego upadku, zasługują, moim zdaniem, na wspomnienie. Jak więc to było z czeladzkim żużlem? Pierwsza sekcja motocyklowa w Czeladzi powstała już w 1947 roku w klubie BKS Brynica, który rok później, jak wyczytać można w artykule Krystyny Górnej, zamieszczonym onegdaj w periodyku "Zeszyty Czeladzkie", połączył się z CKS-em w KS Górnik Czeladź. W nowym organizmie znalazło się miejsce także dla sekcji motorowo-żużlowej, a jej czołowymi zawodnikami byli już wtedy późniejsi ligowcy: Dominik Gracyalny oraz Józef Herman. Czeladzka drużyna występowała w okręgowej lidze maszyn przystosowanych, odnosząc w niej spore sukcesy, oczywiście na miarę tamtych czasów i tamtej ligi. Rywalizowali zawodnicy z Czeladzi z drużynami z takich ośrodków jak Rybnik, Częstochowa, Cieszyn, czy Świętochłowice, często wygrywając, a czołowymi zawodnikami obok wymienionych byli w tamtych latach także Mirosław Kolenda i Waldemar Szczechla. Zmierzch zawodów na motocyklach przystosowanych nie zakończył przygody Czeladzi z żużlem, oto bowiem drużyna Górnika zgłoszona została do ligowych rozgrywek 1956 roku.
Miłość do tej dyscypliny musiała być tutaj spora, skoro pierwsze motocykle FIS na potrzeby II ligi grupy Południe do której zespól trafił, zostały zakupione z pożyczek wziętych przez pracowników kopalni "Czerwona Gwardia". Pierwszy sezon nie był zbyt udany, drużyna Górnika w 14 meczach zdobyła 6 punktów Ciekawym epizodem z tamtego okresu była towarzyska potyczka z drużyną z Czechosłowacji, na którą, tutaj jeszcze raz powołajmy się na "Zeszyty Czeladzkie" wokół toru zamontowano sztuczne oświetlenie. W kolejnym sezonie team z Zagłębia występował w lidze III, a to ze względu na "reformę" polskich lig. Ówcześni działacze, podobnie zresztą jak ich dzisiejsi następcy kochali bowiem grzebać w regulaminach i bez przerwy coś zmieniać. Sezon 1957 był dla zespołu, udany, w grupie Południe III ligi zajął on bowiem miejsce pierwsze, a to oznaczało awans do ligi II. Zespół tworzyli wówczas, obok Gracylnego, Hermana, Szchechli i Kolendy, także Witold Kamiński, Stanisław i Michał Czerny, Józef Fijałkowski, Jan Wiśniewski i Jan Bogolubow. Sezon 1958 (w międzyczasie nazwa zespołu została zmieniona na CKS), na który czekano w wielkimi nadziejami okazał się dla czeladzkiego żużla prawdziwym przekleństwem, chociaż początkowo nic na to nie wskazywało. Przeciwnie, zespół został wzmocniony doświadczonym zawodnikiem z Rybnika Pawłem Dziurą. Ale to właśnie ten zawodnik, wielokrotny medalista Drużynowych Mistrzostw Polski i finalista mistrzostw indywidualnych, przy wydatnym wsparciu najbardziej krewkich kibiców i działaczy klubu stał się przyczyną skandalu o wymiarze ogólnopolskim. 6 czerwca 1958 roku podczas meczu z Kolejarzem Rawicz grupa kibiców i działaczy wdarła się na tor i usunęła z linii startu rawickiego zawodnika Jana Kolbera. Ich zdaniem, którego nie podzielał arbiter, powinien zostać z biegu wykluczony. Miesiąc później było jeszcze "ciekawiej" W trakcie spotkania z Tramwajarzem Łódź działacze najpierw gwałtownie protestują po wykluczeniu Kamińskiego. Potem wspomniany Paweł Dziura zostaje przez sędziego wykluczony za zerwanie taśmy. Nie zjeżdża jednak do parku maszyn, po biegu postanawia przekazać dosadnie sędziemu co o nim myśli. Wieżyczka arbitra zostaje otoczona rozgniewanym tłumem kibiców, sypią się pogróżki. Po zawodach Dziura żąda okazania przez sędziego licencji. Jakby tego było mało oliwy do ognia dolewają funkcjonariusze milicji, którzy żądają od arbitra wykonania testu na trzeźwość. Arbiter jest jednak "czysty". Za to żużlowe władze są bardzo surowe. Stadion w Czeladzi zostaje zamknięty, a drużyna wycofana z rozgrywek, wyniki jej dotychczasowych spotkań natomiast anulowane. Sam Dziura zostaje zawieszony aż na trzy lata.
Fakty te okazać się miały brzemienne w skutkach. Wprawdzie CKS powrócił jeszcze na jeden pełny sezon d rywalizacji, ale był to już jednak łabędzi śpiew tej drużyny. W 1959 roku zdegradowana do III ligi zajęła w niej ostatnie miejsce, rok później po kilku przegranych meczach została wycofana z rozgrywek. I nie powróciła do nich do dnia dzisiejszego. Kilku czeladzkich zawodników kontynuowało jeszcze sportową przygodę z czarnym torem. Mirosław Kolenda był zawodnikiem krakowskiej Wandy, Michał Czerny Kolejarza Opole, natomiast Krystian Fołtyn Śląska Świętochłowice. Pisząc o czeladzkim żużlu nie w sposób pominąć jeszcze jednej postaci, a mianowicie Jana Ciszewskiego. Próbował swoich sił na torze, jeszcze w czasach GKS Brynica, następnie po wypadku to właśnie na tutejszym stadionie "walczył" z mikrofonem w dłoni, spikerując na żużlowych spotkaniach. W latach 70-tych stał się najpopularniejszym w kraju sprawozdawcą telewizyjnym komentującym niezapomniane mecze polskiej reprezentacji piłkarskiej - "Orłów" Kazimierza Górskiego, a także, jakże by inaczej, najważniejsze imprezy żużlowe tamtych lat transmitowane przez Telewizję Polską.
Robert Noga
"Robert Noga w swoim cyklicznym tekście przedstawia jeden ze śląskich ośrodków - Czeladź."
Rów Czytaj całość