Przypomnijmy, że Piotr Świderski został zakontraktowany przez Lotos Wybrzeże Gdańsk po tym, jak doznał groźnej kontuzji jeżdżąc jeszcze w barwach Betardu Sparty Wrocław. Był on przebadany przez lekarzy, według których miał być zdolny do jazdy na początku sezonu. - Myślę, że okres przygotowawczy uda mi się przepracować dobrze. Jestem jeszcze na etapie rehabilitacji, a w grudniu większość zawodników zaczyna okres przygotowawczy. Jednak już wcześniej podkreślałem w wywiadach, że rehabilitacja to nie jest leżenie, tylko mnóstwo ćwiczeń - na przykład siłowych - które przygotowują każdego zawodnika. Nie stracę na tym i wierzę w to, że będę gotowy do sezonu tak, jak bym od siebie oczekiwał - mówił żużlowiec jeszcze w grudniu, tuż po podpisaniu kontraktu z czerwono-biało-niebieskimi.
W kolejnych miesiącach zawodnik również był pełen optymizmu. - Ciągle walczę o jak najszybszy powrót na tor - mówił w marcu Piotr Świderski. - Szansa na występ na inaugurację jest. Mamy jeszcze niecały miesiąc do ligi. Teraz walczę o to, by wystąpić w pierwszym meczu i normalnie zacząć sezon - dodał. Jak się jednak okazało, rehabilitacja trwała bardzo długo, z czego nie był w Gdańsku zadowolony nikt. Ostatecznie w lidze zadebiutował dopiero 1 lipca, jednak do końca sezonu nie prezentował takiej formy, jak w poprzednim roku.
Wybrzeże Gdańsk ubiega się o licencję na starty w I lidze i wystosowało pismo do Trybunału Polskiego Związku Motorowego, w którym domaga się anulowania zapisanej w kontrakcie kwoty na przygotowanie do sezonu Piotra Świderskiego. - Sprawa trafiła do trybunału, a werdykt powinniśmy poznać w ciągu dwóch miesięcy. Piotr Świderski nie był w stanie wypełnić kontraktu, w którym zobowiązał się do gotowości do jazdy przez pełen sezon. Nie byłoby tematu, gdyby kontuzji nabawił się w czasie trwania tej umowy, ale jak wiemy stało się to przed jej podpisaniem - powiedział w rozmowie z portalem trojmiasto.pl Robert Terlecki, prokurent gdańskiego klubu. - Jeśli zatrudniam kogoś do naprawy dachu i wpłacam zaliczkę, a ten ktoś na drugi dzień przychodzi ze zwolnieniem lekarskim, przy czym urazu nie nabawił się pracując dla mnie, to chyba mam prawo domagać się zwrotu zaliczki? Mamy dowody w postaci telewizyjnych wypowiedzi zawodnika z kwietnia czy bodajże nawet z czerwca, gdzie otwarcie przyznaje, że nie jest w pełni sprawny. Jestem pewien, że wygramy tą sprawę nawet jeśli nie w trybunale PZM, to na pewno w sądzie - dodał.
Całej sprawy nie chce natomiast komentować Piotr Świderski, który nie otrzymał jeszcze stosownego pisma. - Uważam, że nie jest to temat na który powinno się wypowiadać publicznie, więc nie chciałbym komentować tej sytuacji - powiedział w poniedziałek żużlowiec w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Według nieoficjalnych informacji, w tym przypadku chodzi o około 300 tysięcy złotych.