Robert Noga - Żużlowe podróże w czasie (42): Świąteczne żużlowanie

Święta za pasem, za oknami zima, tory stoją puste i smutne w oczekiwaniu na wiosnę, jedynie wiatr po nich hula. Ech, tęskno za meczami, atmosferą stadionu, poszłoby się na jakiś żużel...

W tym artykule dowiesz się o:

Nie zawsze tak było. Najmłodsi stażem kibice może nie doświadczyli już niepowtarzalnych Turniejów Gwiazdkowych w Pile rozgrywanych właśnie tuż przed Świętami. A i w przeszłości zdarzali się działacze o takiej fantazji, że nie zważając na porę roku i pogodę potrafili zaprosić na mecz żużlowy i zawodników i kibiców, chociażby w grudniu.

Kilka przykładów. W 1955 roku drużyna rybnickiego Górnika wygrała rozgrywki o mistrzostwo II ligi. Radości było pewnie co niemiara, więc działacze postanowili pójść za ciosem i sprawić niespodziankę kibicom. I tak oto 4 grudnia, a więc w imieniny Barbary, czyli tradycyjnego górniczego święta tzw. Barbórki zorganizowali miejscowej kibicowskiej braci żużel! Był to mecz z drużyną Gwardii Bydgoszcz. Jak wspomina chociażby w swojej książce "Rybnik żużlem stoi" Jerzy Szczygielski mecz rozpoczął się o godzinie 14:00, a więc pewnie po zakończeniu oficjalnych uroczystości i dostarczył wielu emocji, bowiem goście zjawili się na Śląsku w najsilniejszym składzie z Mieczysławem Połukardem, Zbigniewem Raniszewskim, Bolesławem Boninem, Janem Malinowskim,   braćmi Norbertem i Rajmundem Świtałami.

Nic też dziwnego, że bydgoszczanie, dodajmy dla porządku, wówczas mistrzowie Polski pokonali beniaminka 30:24, ale przecież nie to było najważniejsze. Pięć lat później na identyczny pomysł wpadli działacze tarnowscy. W przypadku "jaskółek" nie było wówczas powodów do radości, bo Unia po rocznym pobycie w I lidze opuściła najwyższą klasę rozgrywkową. Ale nie przeszkodziło to w organizacji, także 4 grudnia imprezy na stadionie w dzielnicy Mościce, której najważniejszą częścią był mini mecz żużlowy. Zmierzyły się w nim drużyny złożone wyłącznie z miejscowych zawodników. Impreza dedykowana była dzieciom pracowników Zakładów Azotowych, patrona i sponsora miejscowego speedwaya. Toteż nie mogło zabraknąć akcentu mikołajowego, więc w stroju złożonym z czerwonego płaszcza i charakterystycznej czapki okrążenia toru pokonywał lider tarnowskiej drużyny Zygmunt Pytka wzbudzając zrozumiały aplauz najmłodszych kibiców, którzy przyszli na stadion. Tego typu prób było być może więcej, jeżeli kibice wiedzą coś o mikołajowo- świątecznych meczach żużlowych w Polsce, to proszę o podzielenie się swoimi wspomnieniami.

Ale faktem jest, że największą tego typu imprezą, najpopularniejszą i przede wszystkim mającą największy medialny zasięg był wspomniany na wstępie Turniej Gwiazdkowy w Pile, którego pierwsza edycja odbyła się 18 grudnia 1993 roku na miejscowym stadionie. Był to wspaniały okres w dziejach żużla w grodzie Staszica. Oto rok wcześniej po wielu latach reaktywowano tutaj sekcje żużlową. Największe sukcesy z drużynowym mistrzostwem Polski na czele miały wprawdzie dopiero nadejść, ale atmosfera była wspaniała. Informacja o organizacji turnieju zelektryzowała kibiców nie tylko w Pile. Na zawody, jak donosił Tygodnik Żużlowy zjechały grupy kibiców z wielu ośrodków, między innymi z tak odległych jak Rzeszów. Aura była dosyć łaskawa, temperatura wskazywała "lekko plusik". Nie zabrakło oczywiście świątecznych akcentów, a turniej otworzył wyjeżdżając majestatycznie na tor Św.Mikołaj, w którego rolę wcielił się pracujący podczas zawodów jako prezenter Krzysztof Hołyński.
- Później była nietypowa prezentacja zawodników, która odbywała się przy asyście innych Gwiazdorów oraz sztucznych ogniach, dających różnorodne efekty świetlne -

można było przeczytać w prasowej relacji z imprezy. Dopisali sponsorzy, którzy fundowali zawodnikom koperty z wiadomą zawartością. Jednym z kibiców na trybunach stadionu był wówczas sekretarz redakcji Tygodnika Żużlowego Wiesław Dobruszek, który tak wspomina tamte zawody: - Były naprawdę niepowtarzalne. Świąteczna sceneria, wspólnie śpiewane kolędy, czułem się po prostu jak w bajce. To było coś nowego, coś niespotykanego i to się po prostu czuło. Byłem potem jeszcze na kilku Turniejach Gwiazdkowych w Pile, ale ten pierwszy był najwspanialszy i jego wspominam najmilej.

Ciekawostką jest fakt, że tamte zawody zorganizowano przy blasku prowizorycznego oświetlenia, za które służyły lotnicze reflektory. Sprawiały one nieco problemów zawodnikom, ale tak naprawdę nikt nie narzekał, bo przecież chodziło głównie o zabawę i promocje sportu żużlowego. Zawodnicy, a wśród nich zwycięzca - Tomasz Gollob nie mogli się nachwalić organizatorów i zgodnie twierdzili, że takich zawodów powinno być więcej. I były! Turnieje Gwiazdkowe organizowano w Pile jeszcze kilkanaście razy. Pomi

mo zabawowego charakteru traktowano je prestiżowo, na liście zwycięzców znaleźć można żużlowców tej klasy co bracia Tomasz i Jacek Gollobowie, Jimmy Nilsen, Rafał Dobrucki, Piotr Świst czy Sebastian Ułamek. Nic też dziwnego, że budziły zainteresowanie w sportowej Polsce, a działająca na przełomie stuleci TV Wizja Sport przeprowadzała z nich transmisję. Miałem okazję przy jednej z nich pracować i było to jedno z najmilszych moich reporterskich doświadczeń. Można tylko żałować, że tych zawodów już się nie organizuje. Ale może kiedyś w Pile wrócą do tych tradycji? Może spróbują gdzie indziej. Jaka pora lepsza jest na nadzieję niż ten czas przedświąteczny?

Robert Noga

Źródło artykułu: