Jeszcze tylko wypada szampana lub coś zbliżonego zakupić zanim w poniedziałek po południu zamkną ostatnie sklepy i już można go pożegnać.
Ponieważ okres roku starego i nowego skłania do wszelkiego rodzaju bilansów i podsumowań (nie na darmo przecież to właśnie wtedy rozstrzygane są wszelkie plebiscyty) postanowiłem korzystając z gościnnych łam SportoweFakty.pl przedstawić własny, subiektywny ranking polskich żużlowych hitów oraz kitów mijających 12 miesięcy. Przekornie zacznę od emocji negatywnych, będziemy je mieli za sobą, a za tydzień już tylko o tym co dobre. Kolejność dowolna, bo to przecież nie żaden ranking, tylko dziennikarskie, subiektywne oczywiście refleksje. Tak więc, ad rem
1. Brak medali w mistrzostwach świata seniorów. Aż się wierzyć nie chce, że będąc taką potęgą, mając nieporównywalnie duży w stosunku do innych państw potencjał zainteresowania, pieniędzy, ligi, z mistrzostw zarówno indywidualnych jak i drużynowych wróciliśmy z niczym. Indywidualnie czwarte miejsce Tomasza Golloba może się wydać niezłe, ale od tego zawodnika (podobnie jak on sam od siebie) wymagamy po prostu więcej i jeżeli nie mieści się na podium generalnej klasyfikacji, to trudno mówić o dobrym wyniku. W drużynie nasze orły tym razem nie potrafiły nawet przebić się do finału, mając półfinał na własnym torze. Pewnie, było trochę pecha w postaci kontuzji, ale to wszystkiego nie tłumaczy. Dostaliśmy smary i tyle w temacie, z drugiej strony trudno ciągle wygrywać. W przyszłym roku może być tylko lepiej.
2.Tomasz Gollob. No właśnie. O ile jeszcze nasz eksportowy zawodnik przyzwoicie startował w Grand Prix o tyle najstarsi górale nie pamiętają chyba jego tak słabej postawy w lidze. Statystyki nie kłamią, a plasują one Tomasza dopiero na 25. miejscu wśród najlepszych w ekstralidze i 11. miejscu wśród Polaków. Średnia biegopunktowa uzyskana na własnym torze niewiele przekracza 1,5 punktu i to obrazuje krach niczym przed wojną na nowojorskiej giełdzie. A chyba wyrazistym znakiem była sytuacja z meczu Stali Gorzów z Azotami, kiedy to Gollob został wycofany z zawodów po nieudanych startach i zastąpiony młodszymi kolegami, którzy potrafili odwrócić losy spotkania. Miejmy nadzieję, że w nowym otoczeniu, w Toruniu, który będzie dla Golloba czwartym polskim klubem w karierze odbuduje się i jeszcze pokaże kto naprawdę rządzi w speedwayu made In Poland.
3. Skandale wokół meczów Stal-Falubaz w sezonie zasadniczym i Apator-Azoty Tauron w półfinale play off. Te dwa, rozegrane w różnych momentach sezonu spotkania bardzo boleśnie, jak w soczewce niemal, ukazały całe negatywne cechy polskiego żużlowego piekiełka. Zacietrzewienie, brak etycznych hamulców, elementarnego poczucia zrozumienia powagi chwili, w obliczu wstrząsającej tragedii, w przypadku pierwszym. Niezrozumiały przejaw nie licującej z profesjonalizmem beztroski, za z drugiej strony dążenie za wszelką cenę do sukcesu z wykorzystaniem regulaminowych kruczków, bezsens i nienaturalnie skomplikowaną materię przepisów regulujących żużlowy żywot w naszym kraju, w przypadku drugim. W obu (to tak przy okazji) brak zdecydowania osób zarządzających i ewidentny brak autorytetów. No i wyszło, jak wyszło. Polski speedway stał się bohaterem wszystkich mediów, niestety było to zainteresowanie o zdecydowanie negatywnym wydźwięku, bo inne po prostu być nie mogło. Smutne…
Ponieważ jest to mój ostatni felieton na łamach SportoweFakty.pl w tym roku, chciałbym złożyć Czytelnikom serdeczne życzenia, znakomitych kolejnych dwunastu miesięcy. Abyśmy w 2013 roku mogli być dumni z naszych żużlowców, a oni dostarczali nam wielu radości i wzruszeń. Aby nasze kluby były przykładem profesjonalizmu, a działaczy zazdrościły żużlowi inne dyscypliny sportu. Za tydzień już w Nowym Roku subiektywne refleksje o miłych akcentach, tego co było w minionym sezonie. A teraz szampańskiej zabawy!
a tak apropo widać że ma pan jakis fanów bo to jest bezczelnosc że Czytaj całość