Robert Noga - Żużlowe podróże w czasie (43): Co tam panie w telewizji?

Czy wiecie Drodzy Czytelnicy, kiedy odbyła się pierwsza transmisja telewizyjna z imprezy żużlowej w naszym kraju? Nie mówię oczywiście o migawkach np. w Polskiej Kronice Filmowej, ale transmisji.

W tym artykule dowiesz się o:

Sam się zastanawiałem, postanowiłem popytać tu i ówdzie, pogrzebać w różnych materiałach i chyba znalazłem! Słowa "chyba" to rodzaj retorycznej podpórki, ale z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że trop, na który trafiłem jest dobry, chociaż z dzisiejszego punktu widzenia może się wydawać nieco dziwny. Oto bowiem tą pierwszą relacjonowaną przez TVP imprezą żużlową był mecz o mistrzostwo… II ligi pomiędzy Skrą Warszawa i Gwardią (KKS) Katowice, który odbył się 4 sierpnia 1957 roku.

Dlaczego II-ligowy, a nie I-ligowy może ktoś zapytać, całkiem zresztą słusznie? Tego nie wiem. Można się domyślać, że transmisja miała charakter eksperymentalny i ze względu na logistykę, najłatwiej i najtaniej było przeprowadzić ją ze stolicy. Inna rzecz, że przecież w tamtych czasach w I lidze jeździł inny warszawski zespół - Legia. Podobno dział sportowy Telewizji Polskiej planował przeprowadzenie transmisji z warszawskiej eliminacji Indywidualnych Mistrzostw Świata, ale nie doszło w tej kwestii do porozumienia z Polskim Związkiem Motorowym, szczegółów sprawy jednak nie znamy. Koniec końców na dobry początek transmitowano mecz II ligi.

Oczywiście w tamtych latach telewizor nie był jeszcze przedmiotem powszechnego użytku w Polsce, toteż potencjalny zasięg przekazu był dosyć mocno ograniczony, ale najważniejsze, że tak oto rozpoczął się dosyć burzliwy rozdział pod tytułem żużel na antenie telewizyjnej.

Jaka była ta premierowa relacja? Prasowa notatka "z epoki" wyraża się o niej nader pozytywnie: Obawy sprawozdawców, że inauguracyjne sprawozdanie z meczu żużlowego może szwankować, okazały się płonne. Nic dziwnego, cały zespól pracował na pełnych obrotach, a drobne, niedostrzegalne prawie usterki nie liczą się przecież. Nie zapominajmy, że panowanie nad tak dużym obiektem jakim jest stadion Skry, oraz zgranie i praca wszystkich kamer telewizyjnych to sprawa niełatwa. I na zakończenie tego historycznego - ze względu na telewizję - sprawozdania, redakcja nasza zwraca się do Czytelników, którzy oglądali przebieg spotkania na ekranach telewizyjnych o nadsyłanie swych uwag sformułowanych jako odpowiedź na trzy następujące pytania:
- Czy mecz transmitowany przez telewizję dał ci pełen obraz z przebiegu poszczególnych biegów?
-Czy transmisja prowadzona była ciekawie i czy chciałbyś aby sprawozdania z żużla nadawane były częściej?
-Jakie masz życzenia odnośnie przyszłych transmisji z zawodów żużlowych?

Niestety wyników sondy już nie opublikowano, dziś się już nie dowiemy, czy po prostu nie wzbudziła zainteresowania Czytelników, czy też były jakieś inne powody. A szkoda, bo opublikowanie jej wyników byłoby zapewne bardzo ciekawym materiałem do przemyśleń na temat gustów i oczekiwań żużlowych kibiców sprzed ponad pół wieku.

Karuzela ruszyła, chyba jednak z żużlem na antenie telewizyjnej nie było tak dobrze, jak świadczyła wspomniana prasowa opinia z inauguracji, skoro w lutym 1959 roku tygodnik "Motor", który wówczas poświęcał sporo miejsca sportowi żużlowemu, doniósł o naradzie roboczej działu sportowego telewizji warszawskiej, w której obok stołecznych pracowników udział wzięli także zaproszeni goście z ośrodków w Katowicach i Poznaniu. Tematem spotkania była krytyka pracy żużlowych sprawozdawców oraz pracowników technicznych. Świadczyć to może o tym, że po pierwsze komuś w telewizji na żużlu wówczas naprawdę zależało, po drugie, że sport ten cieszyć się musiał popularnością i pewnym prestiżem, inaczej pewnie nie zawracano by sobie głowy tym tematem.

Speedway na antenie TVP miewał lepsze lub gorsze lata, w zależności jakie priorytety panowały w gmachu przy ulicy Woronicza. Transmitowano nie tylko finały Indywidualnych Mistrzostw Świata, ale zdarzało się, że także finały Indywidualnych Mistrzostw Polski, albo inne ciekawe turnieje. Paradoksalnie chyba największa posucha pod tym względem zapanowała w okresie niesamowitego boomu tego sportu w naszym kraju w pierwszych latach po transformacji ustrojowej.

Na polskich torach zaczęły się regularnie pojawiać wszystkie zagraniczne gwiazdy, trybuny stadionów pękały nieraz w szwach, a kamer telewizji na nich brakowało. Wywoływało to niesamowitą frustrację całego środowiska, kibiców i dziennikarzy, którzy regularnie krytykowali telewizję za takie podejście do tematu żużla na antenie. Wystarczy przejrzeć chociażby roczniki Tygodnika Żużlowego z tamtego okresu. Sytuację zmieniło powstanie telewizji komercyjnych i konkurencja na telewizyjnym rynku.

Dziś kibic - telewidz w Polsce na ilość żużla na antenie narzekać raczej nie może, jeżeli już to na fakt, że jest on porozrzucany po wielu kanałach, na różnych platformach. Przerzucając kanały telewizji publicznej, komercyjnych, ogólnopolskich, regionalnych i kablowych z ligą polską, angielską, szwedzką, mistrzostwami świata Grand Prix, mistrzostwami Polski, a niebawem prawdopodobnie także mistrzostwami Europy warto myślę pamiętać jak to było na początku.

Robert Noga

Źródło artykułu: