Michał Gałęzewski: Do rybnickiego zespołu w obecnym okresie transferowym wróciło wielu wychowanków. Jak się na to zapatrujesz?
Kacper Woryna: Myślę, że jest to bardzo dobre posunięcie ze strony zarządu naszego klubu. Wychowankowie zawsze przyciągają kibiców na stadion, a i oni sami chyba czują się u siebie najlepiej. Uważam również, że to bardziej zintegruje drużynę. Wszyscy się znamy i lubimy. Nie mam wątpliwości, że przełoży się to na wyniki na torze.
To będzie twój pierwszy sezon w którym będziesz mógł od początku jeździć w lidze. Miało to jakieś przełożenie na twoje przygotowania?
- Wiadomo, że to będzie dla mnie kolejne doświadczenie, ale nie przygotowuje się inaczej. Zawsze daję z siebie wszystko i na torze i poza nim. W tym sezonie stawiam przed sobą wysokie cele i wiem, że bez ciężkiej pracy nie będzie oczekiwanych efektów. Chciałbym jeździć na wysokim poziomie nie tylko w lidze. Wiem na co mnie stać i oby wszystko poszło po mojej myśli.
W swoim debiutanckim sezonie jeszcze jako 15-latek awansowałeś do finału Srebrnego Kasku, w którym w końcu jeżdżą najlepsi zawodnicy do 21 roku życia. Jest to dla ciebie sporą motywacją?
- Na pewno tak. Chciałbym powtórzyć sukces z poprzedniego roku i ponownie awansować do finału tych zawodów, ale również poprawić w nim mój dorobek punktowy. Bardzo się o to będę starał.
Czy w związku ze swoim nazwiskiem odczuwasz jakąś większą presję? Wiadomo, że kojarzy się ono tylko i wyłącznie ze złotą erą rybnickiego żużla...
- Nie odczuwam z tego tytułu presji. Wiadomo, że mój dziadek był niesamowitym żużlowcem, a ja chciałbym chociaż mu dorównać. Jest to możliwe tylko dzięki ciężkiej pracy i na pewno będę do tego dążył. Postaram sie razem z kolegami z drużyny przywrócić rybnickiemu żużlowi należyte mu miejsce.
Jak zawsze pod koniec okresu transferowego zespoły z niższych lig zaczęły kontraktować wielu zawodników. Jakie kluby mają w twojej ocenie największe szanse na awans?
- Ciężko powiedzieć. Inaczej wygląda to na papierze, a inaczej na torze. Mam nadzieję, że to my wygramy II ligę, ale wiadomo, że sport lubi płatać różne figle. Niezależnie od tego, postaram się z kolegami wywalczyć pierwsze miejsce w tegorocznych rozgrywkach.
Jak byś ocenił obecne szkolenie w Rybniku? Możecie w przeciągu kilku lat powalczyć o medale w MDMP?
- Do rybnickiego klubu przyszedł nowy trener, Jan Grabowski i żaden młodzieżowiec będący w kadrze ROW-u nie był jeszcze przez niego szkolony. Nie mogę go oceniać, ponieważ nie od tego jestem. Wierzę, że czegoś nas nauczy i może uda się kiedyś powalczyć o medale. Obecnie poza trójką zawodników z licencjami żużlowymi, na dużym torze trenuje trzech adeptów. Wiem też, że do klubu zgłasza się nowa młodzież.
Obecnie na duży tor przeszło wielu młodych zawodników z mini żużla i zaczęli oni osiągać coraz większe sukcesy. Jakoś szczególnie kibicujesz swoim kolegom których znasz od lat dziecięcych?
- Jak w jakichś zawodach jeździ zawodnik, którego znam z miniżużla, to rzecz jasna mu kibicuję. Teraz sukcesy osiąga choćby Mikkel Bech Jensen. Niedawno ścigaliśmy się razem na minitorze, a on w zeszłym roku został Drużynowym Mistrzem Świata. Takie coś motywuje i przede wszystkim cieszy.
Nie obawiasz się tego, że w towarzystwie Bartosza Zmarzlika, Krystiana Pieszczka, czy Piotra Pawlickiego będziesz musiał długo poczekać na pierwsze medale?
- Wszystko zależy od tego, czy się na tyle dobrze rozwinę, żeby im dorównać. Ciężko na to pracuje i będę to robił w dalszym ciągu. Ogólnie rzecz biorąc nigdy nie patrzę na to kto obok mnie staje pod taśmą. Zawsze staram sie wystartować jak najlepiej i wygrać.
Uważasz, że minitor to idealne miejsce do nauki żużla?
- Myślę, że tak. Mi starty na minitorze bardzo pomogły. W moim przypadku przejście na duży tor było naprawdę gładkie.
Ty oraz Krystian Pieszczek jesteście przykładami zawodników, którzy musieli czekać do szesnastych urodzin, aby wystartować w lidze. Gdyby nie bariera wiekowa, moglibyście zadebiutować wcześniej. Myślisz że ten limit powinien zostać utrzymany, czy jednak jak ktoś może jechać przeciwko juniorom, powinien móc rywalizować też z seniorami?
- Myślę, że powinno to być rozwiązane w taki sposób, jak w Danii. Jeżeli trener uzna, że zawodnik bez względu na wiek jest gotowy do meczu, to po prostu powinien go do niego wystawić i umożliwić jazdę.
Patrząc na historię, choćby Janusz Kołodziej rozpoczynał karierę w II lidze, a potem piął się wraz ze swoim klubem wyżej. Myślisz że paradoksalnie zła sytuacja rybnickiego żużla może ci pomóc, gdyż w obecnym etapie będziesz mógł skuteczniej powalczyć z rywalami?
- Możliwe, że zaczynanie przygody z żużlem w drugiej lidze, to ciekawe rozwiązanie. Fajnie by było, gdybym rozwijał się w taki sposób.
Kiedy planujesz zacząć jeździć zagranicą?
- Jak na razie się nad tym głęboko nie zastanawiałem. Myślę jednak, że im szybciej zacznie się jeździć w innych krajach, tym lepiej, Muszę jednak pamiętać, że mam jeszcze na głowie szkołę. Moj tata jest jednocześnie moim menedżerem i wiem, że o wszystko zadba jak najlepiej. Obecnie nie martwię się na zapas.
Wierzysz w to, że zły okres żużla w twoim mieście już minął bezpowrotnie?
- Nie chcę zapeszać, ale trzymam za to kciuki. Korzystając z okazji, chciałbym pozdrowić kibiców, sponsorów rodzinę i przyjaciół.