Martin Vaculik: Grand Prix to tylko nazwa

nie warci.

się przyłożyć albo przełożyć.Nic tylko ich lać a nie chwalić.Oni już obrośli w tłuszcz.Jak to mawia Paczpan.Tłuste spasione koty.W lidze będą musieli jechać bo kontrakt z klubem jest taki a nie inny.Jak nie pojadą to po nich pojadą.Oczywiście finansowo.Tak,że Vacul w GP jak zwykle cztery razy w lewo i powodzenia.

kluby, kibice, żużlowcy polscy, żużlowcy zagraniczni. Klub - chce najlepszych wyników – środkiem mają być zawodnicy (często nie patrząc na przyszłe skutki wydatków), kibic - chce by jego klub jechał dobrze (liczy się czas teraźniejszy i trochę przyszły), żużlowiec polski - chce jechać (ważne dziś i jutro), żużlowiec zagraniczny - chce w Polsce zarobić – wielu jak najwięcej (ważna dzisiejsza umowa oraz dzisiejsze pieniądze). Gdyby ktoś odgórnie chciał ograniczyć jazdę zagranicznych lub zamieszać w polityce klubów to wszedłby w kolejne bagienko po (wymieniam naprędce przypadkowo) tłumikach, KSM, liczbie drużyn, ograniczaniu wydatków. Kiedyś było przywiązanie zawodników do klubu i odwrotnie. Zmiany barw były sporadyczne. Przykłady 3 z wielu: Jancarz, Woryna, Huszcza - nawet po latach wiadomo kim i gdzie byli. Ostatnimi laty nazwisko nie wystarcza na umiejscowienie zawodnika w czasoprzestrzeni - potrzeba co najmniej pamięci, czasu (na skojarzenie/przypomnienie) i ściągawki. Dlaczego kibice nie ciągną na tory w byłych (dużych) ilościach? Przyczyny są materialne i pozamaterialne. Gdyby ktoś rozpracował temat, byłoby wiadome czego chcą kibice i co na uwadze powinni mieć pozostali uczestnicy ŻUŻLA. Co do Vaculika, to fakt jazdy na co dzień z najlepszymi nie uzasadnia uznania turniejów rangi mistrzostw Świata za mniej warte niż są w rzeczywistości.