Daniel Ludwiński: Tegoroczna zima wyjątkowo utrudnia rozpoczęcie sezonu - w wielu miastach na torze wciąż leży śnieg. Jak wygląda sytuacja w Lublinie?
Dariusz Sprawka: Niestety, warunki pogodowe sprawiły, że sytuacja na torze znacznie się u nas pogorszyła. Mieliśmy już taki moment, że śniegu nie było, jednak ostatnie dni przyniosły duże opady. W tej chwili praktycznie cały stadion, i boisko piłkarskie i tor żużlowy, znajduje się pod grubą powierzchnią ciężkiego nawodnionego śniegu. Nie ma mowy, szczególnie biorąc pod uwagę temperatury w okolicach zera stopni, żeby wyjechać z ciężkim sprzętem, bo powierzchnia toru nie jest zmrożona i byłby on tylko przez ten sprzęt uszkodzony. W tej chwili jedynie wysoka temperatura może sprawić, że ta śnieżna pokrywa zniknie, a tor będzie suchy.
Zgodnie z terminarzem 14 kwietnia pański klub powinien rozegrać na własnym torze pierwsze spotkanie ligowe. Myśli pan, że ten termin jest realny?
- Wiemy już, że dwie pierwsze kolejki ligowe są przeniesione. My mieliśmy czternastego kwietnia podejmować w trzeciej rundzie zespół z Ostrowa. Rozmawiamy już jednak z nimi na temat zmiany tego terminu, bo uważamy, że nie ma żadnych możliwości aby ten mecz odbył się tego dnia, tak samo jak nie ma szans na rozegranie szesnastego kwietnia ćwierćfinału indywidualnych mistrzostw Polski.
Przed ligowymi startami konieczne będą także mecze sparingowe. Czy w sytuacji gdy nawierzchnia miejscowego toru nie pozwala na jazdę Lubelski Węgiel KMŻ ma chociaż zaplanowane treningi punktowane w innych miastach?
- Oczywiście, lada moment musimy podjąć już jakieś konkretne działania w tym temacie. Zima nie będzie ciągnęła się w nieskończoność, ostrożne prognozy mówią, że koło dziesiątego kwietnia będzie już cieplej. Jeśli tylko będzie taka możliwość skorzystamy z gościny innych klubów, ale oczywiście pod warunkiem, że warunki pogodowe się zmienią. Te decyzje podejmiemy jednak już w przyszłym tygodniu.
Porozmawiajmy o kadrze drużyny i jej szansach w nowym sezonie. Czy jest pan zadowolony ze składu jakim dysponuje Lubelski Węgiel KMŻ?
- Jako prezes muszę być realistą. Jest to skład, który odpowiada naszym możliwościom finansowym, i to dla mnie jest najważniejsze. Chcemy żeby żużel w Lublinie istniał jak najdłużej, więc zatrudniliśmy takich zawodników, którzy zgodzili się jeździć na zaproponowanych przez nas warunkach, a te warunki są bezpieczne dla klubu. To co jest zapisane w kontrakcie będziemy w stanie wypłacać w trakcie sezonu na bieżąco i unikniemy dzięki temu niebezpiecznych sytuacji, gdy bylibyśmy zdani na łaskę lub niełaskę losu i komisji licencyjnej. Do tego nie chcemy dopuścić, żużel musi istnieć w Lublinie jak najdłużej i ten skład odpowiada naszym możliwościom.
W kadrze ponownie nie brak licznego grona krajowych zawodników. Myśli pan, że obecność polskich żużlowców w większym stopniu zachęci kibiców?
- Kluby żużlowe w Polsce od lat próbują pod tym względem różnych taktyk. My już przed rokiem mieliśmy w składzie wielu polskich żużlowców i spodobało się to bardzo naszym kibicom. Staraliśmy się w ostatnim okresie kontraktowym powtórzyć te nasze działania i to się udało, więc się z tego cieszymy. Mamy prawie cały polski skład, jest też Andriej Kudriaszow, który też mieszka już aktualnie w Polsce. Chłopaki są pod ręką, a kibicom łatwiej się z nimi identyfikować, tym bardziej że wielu pochodzi z Rzeszowa, a więc z miasta położonego niedaleko od Lublina. Oczywiście nie zawsze jest to możliwe, nam się to to teraz udało, ale nie jest powiedziane, że taki polski skład będzie zawsze, to nie jest takie proste. Mamy nadzieję, że sprawimy kibicom wiele pozytywnych wrażeń.
Skoro o kibicach - jak wyglądała w tym roku sprzedaż karnetów?
- Na razie liczb nie zdradzamy. Co roku sprzedaż karnetów cieszy się dużym powodzeniem. Jest to dla nas zawsze pewien zastrzyk gotówki, który jest istotny.
Niedawno żużlową Polskę obiegła smutna wiadomość o śmierci Włodzimierza Szwendrowskiego, niegdyś znakomitego żużlowca, reprezentanta Polski, startującego przez lata w Lublinie. Czy obecny klub ma zamiar uczcić w jakiś sposób jego pamięć?
- Byliśmy obecni na pogrzebie pana Włodzimierza i jako klub musimy zadbać o to, by szczególnie młodzi ludzie, którzy nie mogą pamiętać jego występów na torze, poznali bardziej tę postać. Takich dobrych wzorców mamy w Lublinie, nie tylko w sporcie, bardzo mało. Pamięć o panu Włodzimierzu musimy więc pielęgnować.
W wielu miastach decydowano się nazwać imieniem wybitnego zmarłego zawodnika miejscowy stadion - przykładowo w Toruniu jest obiekt imienia Mariana Rosego, w Lesznie Alfreda Smoczyka. Może słuszny byłby podobny krok także w Lublinie, dzięki czemu stadion przy Alejach Zymuntowskich nazwany zostałby imieniem Włodzimierza Szwendrowskiego?
- Być może. Są różne metody w tym zakresie, zobaczymy co da się zrobić. Będziemy rozmawiali w tej sprawie z przedstawicielami ratusza i okaże się co uda się zrobić. na razie jednak przez najbliższe dwa lata nasz stadion będzie wciąż obiektem piłkarsko-żużlowym, to też musimy brać pod uwagę. Co będzie później, to już dalsza perspektywa.