Pokonanie Tomasza Golloba na jego torze, to znakomite osiągnięcie - II część rozmowy z Gregiem Hancockiem

Greg Hancock to aktualnie jedyny uczestnik Grand Prix rodem ze Stanów Zjednoczonych. Ten doświadczony żużlowiec przeżywa aktualnie drugą młodość, potrafi wygrywać z najlepszymi.

Michał Gałęzewski: Sezon spędzony w Gdańsku był dla ciebie jednak najgorszy w trakcie kariery w Polsce... Nadmorski klimat Ci nie służy?

Greg Hancock: Dla mnie starty w Gdańsku były dobre, jednak wtedy właśnie miałem zły okres w swojej karierze. Rezultaty nie były takie, jakich bym sobie życzył. Miło wspominam czas spędzony w Gdańsku, mieliśmy świetnych zawodników, kibice byli znakomici. Nie lubiłem tylko zarządu. Panowie Formela i Knop, to byli bardzo źli ludzie. Prawie całkowicie zniszczyli gdański żużel, nigdy nie wypłacili mi pieniędzy i mam nadzieję, że nigdy ich nie zobaczę na oczy.

Marek Formela do dziś nie wypłacił Ci pieniędzy?

- Nie, nigdy nie zobaczyłem pieniędzy za ostatnie dwa mecze w sezonie. Jest mi bardzo przykro z tego powodu i liczę, że tacy ludzie jak oni będą się trzymać z dala od sportu do końca swojego życia.

Mecz z twoim udziałem z Unią Leszno przegrany 44:46 był ostatnim przegranym meczem Wybrzeża do pojedynku z Polonią Bydgoszcz kilka tygodni temu. W międzyczasie Gdańsk odniósł 27 zwycięstw ligowych z rzędu. Co sądzisz o takim osiągnięciu?

- Widzę, że testujesz moją pamięć (śmiech). Takie osiągnięcie brzmi naprawdę imponująco. Zawodnicy zawsze robią wszystko, żeby jeździć jak najlepiej dla klubu i gratuluję im takiej passy, jednak w żużlu czasami się wygrywa, czasami się przegrywa.

Wróćmy do czasów teraźniejszych, a nie wypada ciebie o to nie spytać... W sobotę wygrałeś Grand Prix w Bydgoszczy. Co sądzisz o tych zawodach?

- Dla mnie było to znakomite zwycięstwo. Pokonać Tomasza Golloba na jego torze, to znakomite osiągnięcie. Jest to mistrz, król bydgoskiego toru. Miałem w finale dużo szczęścia na pierwszym wirażu, ale to się nie liczy, taki jest żużel - czasami potrzebujemy do zwycięstw trochę szczęścia.

W generalnej klasyfikacji prowadzisz już tylko o 2 punkty z Tomaszem, masz jednak już tylko 7 punktów do Jasona Crumpa. Wierzysz w zdobycie srebra?

- Oczywiście, że wierzę i chciałbym zdobyć srebrny medal. Złoto już uciekło, Nicki już go nie odda. Dla mnie srebrny medal to znakomite rozwiązanie.

Co sądzisz o pomyśle wprowadzenia jednodniowego finału Indywidualnych Mistrzostw Świata, i przemianowania Grand Prix na Indywidualny Puchar Świata?

- Myślę, że to się nigdy nie stanie. Grand Prix powinno być już zawsze. Taka zmiana mogłaby nie wyjść na dobre speedwayowi.

Jeździsz w tym sezonie we Włókniarzu i spisujecie się w polskiej lidze znakomicie. Zdobędziecie Drużynowe Mistrzostwo Polski?

- Wierzę w to mocno! Mieliśmy trudny mecz w Lesznie, jednak drugi mecz mamy u siebie i powinniśmy zdobyć dużo większą ilość punktów. Mamy mocną drużynę, szczególnie na torze w Częstochowie i wierzę, że nam się uda wygrać ligę.

Czym jest dla ciebie jazda w jednej drużynie z Nickim?

- Jest to znakomite. Nicki jest jak maszyna. Jazda przeciwko niemu nie jest wygodna, jednak gdy ma się go w jednej drużynie, to przybywa każdemu z niej pewności siebie i poziom drużyny momentalnie wzrasta.

W Szwecji jeździsz w Rospiggarnie. W ostatnim meczu zdobyłeś 17 punktów, a reszta drużyny 16... Co mógłbyś powiedzieć o drużynie z Hallstavik?

- Wiem... Dla mnie jest to bardzo dobra drużyna, z dobrym zarządem i kibicami. Mamy jednak ciężką końcówkę sezonu. Jesteśmy zdziesiątkowani kontuzjami i jest to nasza bolączka, bo zdarzyło się to w kluczowym momencie sezonu.

Komentarze (0)